wojciech chmielarz zwykla przyzwoitosc
Regał

 Wojciech Chmielarz „Zwykła przyzwoitość”

Po tym, jak mocno rozczarowała mnie poprzednia książka mojego ulubionego autora, czyli „Za granicą”, postanowiłam, że kolejnej jego powieści nie kupię, ale… wygram. Afirmacja zadziałała. W konkursie zorganizowanym przez Wydawnictwo Marginesy udało mi się zdobyć „Zwykłą przyzwoitość”, a lekturę trzeciej części cyklu z „Bezimiennym” rozpoczęłam w drodze na Krakowskie Targi Książki. Wracając z targów połowę książki (bogatszej o dedykację i autograf autora) miałam już za sobą. I choć nie jest to kryminał, a bardziej powieść sensacyjna, to czyta się tę książkę znakomicie i Bezimienny nadal pozostaje jedną z moich ulubionych postaci stworzonych przez Chmielarza.

Znakomicie przemyślana konstrukcja

Muszę przyznać, że „Zwykła przyzwoitość” jest doskonale skonstruowana. Powieść składa się z 50 rozdziałów, a każdy delikatnie posuwa akcję do przodu. Pierwszy rozdział zapowiada, czego będzie dotyczyć cała historia, ostatni niesie ze sobą tajemnicę i zapowiedź kolejnego tomu. Sceny walki opisane z detalami w jednym z początkowych rozdziałów, kazały mi myśleć, że to będzie książka wypełniona podobnymi opisami. Na szczęście później nie było ich aż tak dużo, a w każdym razie nie były one aż tak szczegółowe, żeby przesłonić inne motywy i wątki.

Realia epoki

W swoich ostatnich powieściach Wojciech Chmielarz nie stroni od nawiązywania do współczesnych wydarzeń, które dosłownie dzieją się na naszych oczach. Także w „Zwykłej przyzwoitości” autor sięga po aktualnie gorące tematy. Z jednej strony podoba mi się ten zabieg, bo czuję, że książki są mocno osadzone we współczesnych realiach, z drugiej zaś momentami miałam trochę przesyt tych nawiązań i przemycanych między wierszami poglądów autora na niektóre kwestie. Wracając jednak do samej fabuły, to jest ona znakomicie pomyślana i wszystko tutaj zagrało, od początku, aż po ostatnie zdanie. A nazwanie członków szajki imionami siostrzeńców kaczora Donalda było mistrzowskim zagraniem.

zwykla przyzwoitosc opinia o ksiazce

Z mrugnięciem

Bezimienny wreszcie zyskuje przybrane imię. Domyślam się, że trochę z wygody, wszak trudno ciągle pisać o kimś i używać przy tym wszelkich możliwych form, byle tylko nie padło żadne imię. To przybrane imię jest mocno symboliczne i uważam, że to takie trochę mrugnięcie do czytelnika, wszak geneza powstania tej ksywy wywołała na pewno uśmiech u czytających. W ogóle imiona bohaterów tej powieści to temat na szerszą rozprawkę. I nie wiem czy to ja tak skupiłam się na tym akurat elemencie, czy faktycznie autor nazywając stworzone przez siebie postaci, chciał zawrzeć w tych imionach i nazwiskach jakieś drugie dno.

Tajemnice Bezimiennego

 Dokonywana przez Bezimiennego analiza osób, które spotyka na swojej drodze, ich wypowiedzi i zachowań, jest w mojej ocenie jednym z mocniejszych elementów tej książki. Choć główny bohater momentami sprawia wrażenie wszechwiedzącego i rzadko daje się zaskoczyć, to czynione przez niego obserwacje są niesamowicie trafne oraz interesujące z psychologicznego punktu widzenia. Jestem ogromnie ciekawa, ile jeszcze tomów z Bezimiennych zaplanował pan Chmielarz i kiedy zacznie zdradzać więcej szczegółów na temat przeszłości tego intrygującego bohatera.

Przyzwoita przyzwoitość

Bezimienny niczym superbohater zawsze zjawia się tam, gdzie komuś dzieje się krzywda. Bezbłędnie rozpracowuje swoich przeciwników i wymierza im sprawiedliwość. „Zwykła przyzwoitość” może nie była tak mroczna jak poprzednia część cyklu, czyli „Dług honorowy”, ale wcale nie znaczy to, że była gorsza. Od pewnego czasu mam trochę awersję do kryminałów. Pewnie zauważyliście, że recenzji tego typu książek jest tu od jakiegoś czasu jak na lekarstwo. Ale fajnie jest od czasu do czasu przeczytać dobrą książkę sensacyjną, a najnowsza powieść Chmielarza jest właśnie taką książką. Polecam ją na długie jesienne wieczory.

krakowskie targi ksiazki chmielarz
0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx