-
Serhii Plokhy – „Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy” – recenzja
"Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy" to książka dość świeża, bo ukazała się na rynku pod koniec ubiegłego roku. Podobnie zresztą, jak recenzowane przeze mnie niedawno "O północy w Czarnobylu". Ta sama tematyka, dwóch różnych autorów i diametralnie różny sposób prezentacji wydarzeń. Kto wypadł lepiej w tym zestawieniu - angielski pisarz czy ukraińsko-amerykański historyk? Recenzja będzie miażdżąca.
-
Kiedy literki się nie układają
Trening czyni mistrza. To powiedzenie sprawdza się nie tylko w sporcie. Żeby dobrze pisać, trzeba dużo czytać. I dużo pisać. Nawet jeśli czasem litery zupełnie nie chcą się układać.
-
7 rzeczy, których nauczyłam się o roślinach w ciągu ostatniego roku
Nie wiem jak i kiedy się to stało, ale z kompletnego roślinnego laika, stałam się roślinną pasjonatką. Jeszcze rok temu nie znałam nazw połowy roślin, jakie miałam w posiadaniu, teraz mam w domu cztery odmiany epipremnum, trzy różne fikusy i sansewierie oraz całe mnóstwo innych roślinek, na których temat wiem już całkiem sporo. I choć zaczyna mi brakować miejsca na kolejne okazy, wciąż kombinuję, gdzie upchnąć jeszcze jedną doniczkę.
-
Viola Urban – „Poranne inspiracje. Zdrowe śniadania w 15 minut” – recenzja
"Poranne inspiracje. Zdrowe śniadanie w 15 minut" to książka, którą zdecydowanie warto mieć po ręką, jeśli macie dość nudnych, monotonnych śniadań. Bogactwo zawartych w tej publikacji przepisów rzeczywiście inspiruje do tego, by zadbać, aby ten pierwszy posiłek w ciągu dnia był wyjątkowy, dobrze zbilansowany i dodał nam energii do zmierzenia się z wyzwaniami, jakie w danym dniu mamy przed sobą.
-
Wege kotlety z kaszy jaglanej i ryżu
Te kotlety z kaszy jaglanej to doskonały pomysł na bezmięsny, a zarazem sycący obiad. Myślę, że takie danie posmakuje nawet mięsożercom, bo dodatek oliwek i suszonych pomidorów nadaje całości naprawdę oryginalny smak.
-
Podsumowanie miesiąca – styczeń 2020
Nowy rok, stara ja, ale za to z nową energią. Ćwiczę się w uważności, tęsknię za śnieżną zimą i robię detoks zakupowy od roślin doniczkowych. I każdego dnia dostrzegam, że jest tyle powodów do radości. Serio - lepiej być może - trzeba tylko umieć się cieszyć tym, co mamy.