Joanna Matyjek „Słodkie co nieco”
*współpraca recenzencka z TaniaKsiazka.pl
Dawno już nie sięgałam po książki z przepisami i powiem szczerze, że zdążyłam się za tego typu literaturą stęsknić. Tak, może jestem dziwna, ale lubię czytać przepisy od deski do deski, bo zawsze coś tam zostaje w głowie i potem potrafię wyczarować z tego, co znajdę w lodówce oryginalne potrawy. Polecam więc tego typu działania. Jeśli zaś chodzi o kulinarną nowość, na którą tym razem się skusiłam, to muszę przyznać, że wzięłam ją trochę w ciemno. Przyciągnęła mnie okładka i zapoznając się z wnętrzem, natychmiast pożałowałam, że to już nie sezon na rabarbar, bo inaczej od razu zabrałabym się do robienia tego okładkowego ciasta. I choć słodkości niezbyt często goszczą w mojej kuchni, to pomyślałam sobie, że warto mieć po ręką taką książkę, w której można znaleźć przepisy na każdą okazję, bez przekopywania całego mojego kulinarnego księgozbioru. Szukam czegoś na Wielkanoc – otwieram właściwy rozdział, podobnie z Walentynkami, Dniem Mamy i innymi okazjami, które fajnie jest celebrować w gronie najbliższych przy własnoręcznie przygotowanych posiłkach.
Nie tylko na słodko
Tytuł książki Joanny Matyjek „Słodkie co nieco” może być trochę mylący. Bo choć publikacja ta w dużej mierze zawiera przepisy na słodkie przekąski i ciasta, to nie brak tu również wytrawnych potraw, a także napojów i drinków. Zatem jeśli głowicie się nad tym, co zaserwować rodzinie na Boże Narodzenie, jak kulinarnie uczcić Dzień Kobiet, albo czym zaskoczyć znajomych na pikniku, to w tej książce znajdziecie szereg różnorodnych propozycji na te i wiele innych okazji. Są nawet przepisy na Dzień Nauczyciela czy Halloween. Autorka nie zapomniała również o pysznościach z okazji urodzin i imienin. Zdecydowanie, każdy znajdzie tu coś dla siebie i na wszelkie możliwe okazje.
Sezonowo, ale nie do końca
Choć w dużej mierze Joanna Matyjek stara się w swoich przepisach bazować na sezonowych produktach, dostosowanych do okazji, to niestety nie zawsze się to udaje i wyłapałam w tej książce kilka trochę absurdalnych w mojej ocenie przepisów. No bo skąd w marcu wziąć świeże maliny, które są dodatkiem ponad połowy przepisów na Dzień Kobiet? Podobnie rzecz ma się ze świeżymi jagodami na Dzień Chłopaka… Jeszcze zrozumiałabym, gdyby w przepisie była informacja, że można je zastąpić mrożonymi owocami, ale takowa się nie pojawiła. To w zasadzie jedyny minus tej książki, ale na tyle znaczący, iż nie mogłam go przemilczeć.
Kulinarne wariacje
Spodobały mi się w „Słodkim co nieco” różnorodne opcje przygotowania tej samej potrawy. Lubię takie kulinarne wariacje, zatem tiramisu mango i tiramisu pistacjowe z miejsca trafiły na moją listę „do wypróbowania”. Znudzeni klasycznymi pączkami znajdą w tej książce kilka receptur na odczarowanie tego karnawałowego klasyku. Zachwycająca jest też mnogość przepisów z wykorzystaniem bezy. Bo i jako bezowy tort z różnorodnymi dodatkami i jako ciastka pod bardzo różnymi postaciami (np. bezowe chmurki). Znajdziemy w tej książce i klasyczne przepisy, które być może są nam już znane, i które wielokrotnie przygotowywaliśmy, ale też nie brak zupełnie świeżego spojrzenia na klasyki i przełamania ich jakąś zaskakującą nutą (brownie z karmelkami).
Zaskakujące napoje
Warto zwrócić uwagę także na napoje, których receptury zdradza w „Słodkim co nieco” Joanna Matyjek. Tu także mamy ogromną różnorodność – od wody smakowej, poprzez espresso z zaskakującym dodatkiem, aż po propozycje różnorodnych drinków. Jest nawet przepis na syrop z bzu, który to (i przepis, i syrop) absolutnie uwielbiam. Pani Joanna proponuje też drinka z dodatkiem tego syropu i muszę przyznać, że jak praktycznie nie pijam alkoholu, tak na tego drinka mogłabym się skusić. Jeśli szukacie ładnie wydanej i praktycznej książki na prezent, to ten zbiór przepisów sprawdzi się w tej roli znakomicie.
Moja ocena 6/10