
Motyw na listopad: odpuść sobie
Tegoroczny październik, a dokładniej jego druga połowa, przeżuł mnie i wypluł do tego stopnia, że jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć, że już jest ok. Zaledwie łapię oddech. Trochę pomogły książki i bieganie. Wreszcie trafiłam na aplikację, która uczciwie mierzy pokonaną przeze mnie trasę biegową i pierwsze oficjalne 10 km pięknie przewietrzyło mi głowę, dając potężnego kopa na właśnie rozpoczynający się miesiąc. I choć listopadowi będzie u mnie przyświecać hasło „odpuść sobie”, to nie traktuję tego jako przyzwolenie do nicnierobienia. Chodzi o to, by się nie spinać, by nie szarpać się z codziennymi sprawami tak, żeby zawsze postawić na swoim, za wszelką cenę. Nie musi być idealnie. Chcę po prostu przetrwać ten listopad w spokoju.
To do or not to do?
Zauważyłam, że lepiej funkcjonuje, kiedy działam według ustalonego schematu. Jest w nim niewielkie pole do improwizacji, ale lubię mieć na koniec dnia odhaczone wszystkie maleńkie punkciki z codziennej listy to do. Ale niedawne październikowe rewolucje pokazały mi, że bez tego świat się nie zawali. Że są ważniejsze rzeczy niż pusty zlew na koniec dnia i przygotowane ubrania na dzień kolejny. Widocznie było mi to potrzebne, żeby przypomnieć sobie, że przecież mamy jesień i razem z przyrodą powinniśmy powoli przechodzić w stan uśpienia i trochę zwolnić obroty. I właśnie o tym jest motyw na listopad, o odpuszczaniu. Tego, co niekoniecznie, niepilne, co przytłacza, co czasem sami sobie narzucamy w imię jakiejś wymyślonej idei.
Z prądem
Mam wrażenie, że ten rok jest dla mnie jakąś niesamowitą lekcją, że odkrywam siebie na nowo i jest to proces tyleż zaskakujący, co fascynujący. Oswajam tematy, które kiedyś mnie przerażały, ale też widzę, jak wiele jest we mnie kwestii, które muszę jeszcze przepracować i jak kruchy jest ten wewnętrzny spokój, nad którym każdego dnia pracuję. Dlatego w tym miesiącu chcę dać sobie trochę więcej luzu i nauczyć się odpuszczać, zwłaszcza te sprawy, na które nie mam wpływu. Może Ty też akurat tego teraz potrzebujesz? Może zamiast zawzięcie płynąć pod prąd, pozwolisz sobie przez chwilę swobodnie podryfować?
Czas na weryfikację
Jeszcze chwila i odhaczymy kolejny rok w naszym życiu, z pierwszymi dniami stycznia zawsze wiąże się jakaś energia, która pcha do działania. Dlatego żeby nabrać rozpędu, dajmy sobie teraz trochę więcej czasu i uwagi, pobądźmy sam na sam ze swoimi myślami. Odpuśćmy trochę tę codzienną gonitwę, zróbmy krok wstecz, by z dystansu spojrzeć na swoje życie. To ostatni moment na rewizję noworocznych postanowień i uświadomienie sobie, że nadal zostało jeszcze trochę czasu by te niezrealizowane nabrały jednak realnych kształtów. Ale bez presji, bez pośpiechu, z umiejętnością odpuszczenia, gdyby okazało się, że to jednak nie to, czego w tej chwili pragniemy.
Po prostu być
Nie mam żadnych oczekiwań wobec tego listopada. Chcę go po prostu przetrwać. Obłożona książkami, z aromatyczną herbatą w zasięgu ręki i notesem zawsze tuż obok, żeby zapisywać wszystkie fajne pomysły, które czasem pojawiają się w znacznych ilościach, właśnie kiedy odpuszczam, kiedy pozwalam swoim myślom swobodnie płynąć. Jeszcze nie wiem jak pogodzę to odpuszczanie z ogromną chęcią na porządki i układanie od nowa domowej przestrzeni, która nie chce mnie opuścić od kilku dni. Może po prostu usiądę i poczekam, aż sama przejdzie 😉 A może pożegnanie się z nadmiarem przedmiotów potraktuję jako część tego odpuszczania…? Nie chcę sobie nic narzucać. Zamiast ciągłego ustalania nowych list to do, pozwolę sobie na improwizację i zobaczę dokąd mnie to zaprowadzi.


Fajnie napisane, szkoda, że nie przeczytałem tego kilka dni wcześniej, może bym jedną kwestię odpuścił, a tak w imię nic nie znaczącej zasady człowiek chce coś udowodnić. Ech….byle do grudnia😊