
Paweł Radziszewski „Niepowinność” – recenzja
*współpraca recenzencka z księgarnią Tania Książka
Paweł Radziszewski podbił moje czytelnicze serce swoim powieściowym debiutem, o którym więcej możecie poczytać tutaj. Skoro więc tylko dowiedziałam się, że pod koniec września ma się ukazać nowa książka tego autora, nie czytałam nawet o czym ma być, nie patrzyłam na okładkę, po prostu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. „Niepowinność” – intrygujący tytuł, który przywodzi na myśl różne skojarzenia. „Nie czepiaj się”, „nie wychylaj się”, „nie mieszaj się”, „nie zbliżaj się”, „nie tłumacz się” – to tylko przykładowe tytuły rozdziałów, ale poznając je, w mig łapiemy zamysł autora i symboliczne znaczenie owej niepowinności. Kocham książki przemyślane, misternie skomponowane, w których każdy rozdział przynosi nowe fakty i pozwala powoli odkrywać tajemnicę, ukrytą między kartkami. I choć wydawniczy opis, sugerujący, iż jest to „opowieść o poszukiwaniu tożsamości w postapokaliptycznych realiach upadającego pegeeru” może nie do końca kojarzy się z tajemnicą, to zapewniam Was, że ta książka ma taki KLIMAT, że od pierwszych zdań wpadniecie w nią po uszy. Zwłaszcza, jeśli jesteście rocznikami pamiętającymi czasy marzeń o magnetowidzie i białych adidasach.
Ich troje
Jacek, Seweryn i Marzena – trójka głównych bohaterów tego bestselleru, których losy śledzimy na różnych etapach życia – od dzieciństwa, kiedy rywalizowali o miejsce na osiedlowej huśtawce, aż po dorosłość, gdzie wyznacznikiem prestiżu staje się… Nie będę spoilerować, ale myślę, że wielu współczesnych trzydziestolatków może się przejrzeć w tych młodzieńczych rozmyślaniach jak w lustrze. W ogóle ta książka tak mocno wchodzi w głowę i skłania do refleksji, do retrospekcji, do zatrzymania się na chwilę i podumania nad różnymi kwestiami, że chylę czoła przed autorem, bo mało które powieści współczesne niosą w sobie taki potężny emocjonalny ładunek. Ale wróćmy do głównych bohaterów. Jacek – jest synem bibliotekarza/palacza, postaci niezwykle ciekawej, która zdaje się być osią wszystkich rozgrywających się w Furcie wydarzeń. Seweryn to syn dyrektora pegeeru – od urodzenia uprzywilejowany. Marzena, dzięki temu, że jej ojciec pracuje za granicą ma wszystko o czym ówczesna młodzież może tylko pomarzyć. Relacje między tą trójką od początku są skomplikowane, a wraz z wchodzeniem w dorosłość komplikują się jeszcze bardziej i… nie będę zdradzać, ale historia ta wydaje się być tak autentyczna, jakby żywcem zaczerpnięta z życia.

Realne i nierealne
Wiele scen zamieszczonych w tej powieści przez Radziszewskiego wydaje się być wręcz skopiowanych z rzeczywistości. Jest prosto, szczerze, czasem brutalnie, bez zbędnego koloryzowania. I kiedy już czytelnik wsiąknie w ten świat i zaczyna zapominać, że to przecież literacka fikcja, do głosu dochodzą tajemniczy mieszkańcy piwnicy, potocznie nazywani szarakami, którzy początkowo budzą grozę, a z czasem okazują się… hmmm, określę ich jako pewnego rodzaju metaforę określonej grupy społecznej, bo wydaje mi się, że i w ten sposób można ich interpretować. W każdym razie ten realizm magiczny, który zaczyna być znakiem rozpoznawczym autora, dodaje opowiadanym przez niego historiom jedynego w swoim rodzaju klimatu. Nawet po skończonej lekturze zostaniecie jeszcze na pewno na jakiś czas myślami w tym popegeerowskim blokowisku.
Podziały
„Niepowinność” to w dużej mierze książka o podziałach. Na tych gorszej kategorii i na tych lepiej urodzonych, na klasę robotniczą i dyrektorską, na tych żyjących pod i nad ziemią. Szczególnie rzucił mi się też w oczy podział na czytających i nieczytających. Zwłaszcza w Marzenie, namiętnie pochłaniającej kolejne książki znalazłam jakiś kawałek siebie i pewnie dzięki temu jeszcze mocniej wsiąknęłam w tę powieść. Rozumiałam jednak motywację tych, którzy uparcie od książek stronili. Trzeba przyznać Radziszewskiemu, że jest wnikliwym obserwatorem społeczeństwa, potrafiącym dostrzec i przelać na papier całą obłudę i fałsz, w jakich czasem przez całe lata tkwią ludzie, szukając usprawiedliwienia swojej sytuacji na zewnątrz, za żadne skarby nie chcąc spojrzeć prawdzie w oczy.
Materiał na film
Bohaterowie tej powieści są tak wyraziście nakreśleni, że poznając losy Tadeusza Kwiatka, bibliotekarza, który został palaczem, dosłownie czułam to rozczarowanie, którego doświadczał, gdy próbował przebić się przez mur absurdu i sztucznie tworzonych schematów, które go otaczały. Zaglądając do mieszkania dyrektora Dąbrowskiego i słuchając wyrażającego wszystkie emocje świata „Mela, kurwa”, modliłam się w duchu, żeby ktoś wpadł na pomysł zekranizowania tej książki i w roli dyrektora obsadził Janusza Gajosa, bo to moim zdaniem postać stworzona do zagrania właśnie przez niego.

„Niepowinność” to książka przepełniona smutkiem, goryczą i rozczarowaniem. Ale w jakiś zaskakujący sposób jest to podane w takiej formie, że nie męczy, nie nudzi, a wręcz chce się więcej. Otwarte zakończenie najpierw trochę mnie rozczarowało, a potem uświadomiłam sobie, że bez względu na to, co się stało… i tak nie byłoby happy endu. A dlaczego byłby on niemożliwy? Bierzcie i czytajcie, i wyciągajcie swoje wnioski, bo jestem pewna, że będzie ich dużo. Przynajmniej tyle, co pięter w opisywanym przez Radziszewskiego bloku. Nad i pod ziemią.
Moja ocena 8.5/10

