wartosc czasu
Szuflada

Daj sobie czas

Czas. W dzisiejszym świecie towar deficytowy. Tyle kwestii walczy o naszą uwagę, że te, które ją finalnie zdobywają, odnoszą zysk, nierzadko materialny. Społeczna presja, by być idealnym we wszystkich życiowych rolach też nie pomaga. Siedzisz w domu z dziećmi? Źle! Jesteś leniwa, powinnaś maksymalnie po roku wrócić do pracy! Oddajesz dziecko do żłobka? Co z Ciebie za matka?! Pracujesz z domu? Pfff a co to za praca? Poszłabyś do prawdziwej roboty to byś zobaczyła! Nie umyłaś okien na Święta? Wstyd i hańba! Gotuj, pierz, sprzątaj, pracuj zawodowo, opiekuj się dziećmi, bądź zadbana, pamiętaj o małżeńskich obowiązkach, miej jakieś hobby – bądź perfekcyjną żoną, matką, pracownicą i panią domu. A doba ma tylko 24 godziny…

Czy da się być ideałem na wszystkich poziomach?

No nie sądzę. A jeśli już to na krótką metę, bo kiedy pojawi się jakaś większa życiowa zmiana – utrata pracy, wypadek, zakończenie ważnej znajomości – nagle dotychczasowe priorytety ulegają przewartościoaniu. Czasem wystarczy na przykład, że dziecko dopadnie jakaś choroba i już się wszystko sypie. Nagle przestaje Ci przeszkadzać lepiąca się podłoga w kuchni. Okazuje się, że bez obiadu można żyć, albo ratować się gotowcami z mrożonki. Praca może poczekać. A mąż największą satysfakcje odczuwa, kiedy uda mu się dobiec na czas z miską do wymiotującej latorośli. Fryzjer, paznokcie i kremy na cellulit to ostatnie o czym myślisz, zmieniając pościel po raz trzeci tej samej nocy. I trudno się wraca do zwykłego rytmu po takich „atrakcjach”, zwłaszcza jeśli to nie był jednodniowy epizod, tylko chorowaliście wszyscy po kolei.

Padłaś? Poleż, a potem niespiesznie popełznij

Jest nieco autobiograficznych nut w powyższym opisie, bo przez półtora tygodnia wyjętego z życiorysu, bardzo trudno wraca się z trybu ciągłego czuwania do zwykłej codzienności. I jeszcze bardziej docenia się wszystko, co na co dzień wydaje się takie oczywiste. I czas też jakoś inaczej płynie. Jeszcze bardziej szanujesz każdą sekundę, ale nagle przestajesz mieć ochotę na tę codzienną gonitwę. Okazuje się, że świat się nie zawali, kiedy nie zrobisz treningu, nie wypijesz porannej kawy, albo nie odpiszesz na pilnego maila. Pół dnia spędzone z wiszącym na Tobie małym człowiekiem mija zaskakująco szybko, a Ty obiecujesz sobie, że już nie będziesz narzekać na jego żywiołowość, bo w tej chorobowej wersji zupełnie nie przypomina siebie. A Ty też po tym wszystkim jesteś jakaś odmieniona. Zamiast zwyczajowo wstać, otrzepać się i dalej biec, zaczynasz niespiesznie pełznąć przez kolejne dni. I dobrze. Może wcześniej było za dużo, za szybko, byle jak? Teraz masz czas, by o tym pomyśleć.

prawdziwa wartosc czasu

Komu dajesz swój czas?

Warto sobie zadać to pytanie, nawet jeśli wnioski okażą się dalekie od naszych oczekiwań. Życie mamy jedno i choć wciąż popularny jest kult zapierdolu, to jednak coraz częściej do głównego nurtu przebija się idea życia w stylu slow. Chyba większość z nas na pewnym etapie życia przyzwyczaiła się do tego codziennego pędu. I trudno jest nauczyć się żyć wolniej, uważniej. Czy przebywając ze swoimi bliskimi dajesz im 100% swojej uwagi i zaangażowania, czy jesteś obecna tylko ciałem, bo myśli błądzą gdzieś w odległej przyszłości? A może zerkasz na nich od czasu do czasu jednym okiem, zdawkowo odpowiadając na skierowane w Twoją stronę pytania, uparcie przeglądając kolejne newsy w telefonie? Może dobrze byłoby zadbać, by ten wspólny czas był bardziej jakościowy?

Trudna sztuka uważności

W jednej z ostatnio czytanych przeze mnie książek pojawiło się kilka słów o uważności. Autorka namawiała do tego, by skupiać się tylko na jednej czynności, tu i teraz. Kiedy nastawiasz wodę na herbatę, poczekaj w kuchni, aż ta woda się zagotuje, nie rób nic w tym czasie. Wyobrażasz sobie coś takiego? Dla mnie to było nie do pomyślenia! Przecież przez te kilka minut mogę coś „ogarnąć”. A może jednak więcej pożytku będzie z tej chwili zatrzymania się, skupienia na tym, co właśnie się dzieje? Uważność jest naprawdę trudną sztuką, ale zachęcam bardzo, by jej spróbować. Gwarantuję, że taki dzień przeżyty z maksymalną uważnością, będzie naprawdę wyjątkowy i zapamiętasz go na długo, nawet jeśli z pozoru nic szczególnego się w nim nie wydarzy.

Dobra rutyna

Już dawno nauczyłam się  nie narzekać na codzienną monotonię. O wiele bardziej wolę takie spokojne, dla niektórych może nudne życie w rytmie slow, niż nieustanne zabieganie, nerwowość i narzekanie dosłownie na wszystko. To narzekanie nic nie wnosi do życia, a dodatkowo jeszcze drenuje z energii. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi rutynę. Samo to słowo niesie ze sobą niezbyt przyjemne skojarzenia. Ale rutyna wcale nie jest zła. Tylko najczęściej uświadamiamy to sobie, kiedy nasza codzienność wywraca się do góry nogami, a my musimy się nagle i niespodziewanie zatrzymać. Dlatego jeśli spotka Cię taki przystanek na życiowej drodze, to nie wstawaj od razu, jak tylko sytuacja się względnie ustabilizuje i nie wpadaj znów w ten szaleńczy pęd. Daj sobie czas. Odpocznij, nabierz sił. Mam wrażenie, że zdrowie i czas (i miłość!) to najważniejsze co mamy i mimo wszystko dobrze jest sobie o tym od czasu do czasu przypomnieć.

w rytmie slow

PS: nie miałam żadnych zdjęć do tego wpisu, wybrałam się więc na spacer z telefonem w kieszeni, żeby złapać jakieś kadry, które choć trochę pasowałyby do tematyki tego tekstu. No i znalazłam! Czy może być lepsza metafora frazy daj sobie czas?

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx