pierwszy oddech recenzja
Regał

Olivia Gordon „Pierwszy oddech” – recenzja

Książka Olivii Gordon „Pierwszy oddech. Jak współczesna medycyna ratuje najbardziej kruche życie” to nowość, którą  miałam okazję przeczytać przedpremierowo (stąd okładka inna niż ta, która trafiła do sprzedaży) i muszę przyznać, że publikacja ta zrobiła na mnie naprawdę spore wrażenie. Spodziewałam się klasycznego wyciskacza łez, rzewnych historii, ot takiej książki do popłakania, której czasem potrzebuje się, żeby zejść na ziemię. Tymczasem dostałam kawał rzetelnego dziennikarstwa połączony z osobistą, niełatwą historią autorki, która wraz ze swym pierwszym dzieckiem spędziła długie miesiące na szpitalnych oddziałach, tocząc pełną zmiennego szczęścia walkę o zdrowie i sprawność swojego potomka. Moim zdaniem to książka, którą powinien przeczytać każdy rodzic, niezależnie od tego, czy ma zdrowe dzieci, czy też nie miał tyle szczęścia w genetycznej ruletce. Olivia Gordon w swojej książce uświadamia bowiem czytelników, że nawet w pozornie zdrowej ciąży, mogą się pojawić niespodziewane komplikacje. I nie pisze tego bynajmniej aby straszyć przyszłych rodziców, ale by pokazać jak ogromny postęp czyni współczesna medycyna, z której pomocą lekarze są w stanie z roku na rok ratować dzieci nawet na ekstremalnie wczesnym etapie ciąży.

Dziennikarska rzetelność

Już na wstępie urzekła mnie rzetelność, z jaką autorka podeszła do tematu. Pomysł na książkę także okazał się w mojej ocenie znakomity, bo co prawda można by pisać o cudach współczesnej neonatologii, jednak osobiste doświadczenia w tym temacie, jakie były udziałem pani Gordon, sprawiają, że wydaje się ona idealną osobą do opowiedzenia takiej historii. Każdy rozdział ma przemyślaną kompozycję, na każdym kroku widać znakomity warsztat autorki. Książka nie jest „przegadana”, czego trochę się obawiałam. Dziennikarka umiejętnie przeplata osobistą historię z ciekawostkami z historii neonatologii, perinatologii oraz przeżyciami rodzin, w których ciąże wysokiego ryzyka zostały doprowadzone do szczęśliwego finału, dzięki osiągnięciom współczesnej medycyny. Mocnym punktem książki jest też opis powrotu po latach na szpitalne oddziały i kwestia relacji łączących lekarzy oraz personel medyczny z małymi pacjentami i ich rodzinami.

Niesamowite medyczne historie

 „Pierwszy oddech” był dla mnie wyjątkową lekturą. Z każdą kolejną przeczytaną stroną coraz bardziej docierało do mnie, jak ogromne mam szczęście, że urodziłam zdrowe dzieci. Co prawda żadna z ciąż nie obyła się bez „przygód”, ale finalnie po kilku dniach od porodu mogliśmy wyjść ze szpitala cali i zdrowi. A było to możliwe właśnie dzięki osiągnięciom współczesnej medycyny. Czy wiecie, że  dopiero w 1940 roku odkryto, że oprócz znanych dotychczas grup krwi, występują też typy Rhesus pozytywne (Rh+) i Rhesus negatywne (Rh-)? Badania nad tymi typami krwi prowadzone były na małpach z gatunku Rhesus, stąd właśnie wzięła się nazwa odkrytego wówczas typu krwi. Tak naprawdę dopiero pod koniec XX wieku zaczęto stosować profilaktykę konfliktu serologicznego i np. w moim przypadku dzięki temu osiągnięciu medycyny mam szczęście mieć dwójkę zdrowych dzieci. Możemy więc narzekać na obecne czasy, ale mimo wszystko warto uświadomić sobie, że dzięki niektórym medycznym odkryciom mamy w ogóle szansę żyć…

Historia początków neonatologii opisywana przez Olivię Gordon jest niesamowita i fascynująca. Właściwie większość jej największych osiągnięć przypada na XX i XXI wiek. Pierwszym dużym krokiem w kierunku ochrony kruchego, przedwcześnie przychodzącego na świat życia było wynalezienie u schyłku XIX wieku we Francji inkubatora. Dziś nie wyobrażamy sobie bez tego urządzenia oddziałów noworodkowych. Z kolei gdyby nie katastrofa Titanica i prowadzone po niej badania, być może do dziś nie mielibyśmy w gabinetach ginekologicznych aparatów USG. A może jesteście ciekawi jak wyglądały pierwsze testy ciążowe, albo resuscytacja noworodka w XIX wieku?  Nawet dla takich ciekawostek z historii medycyny, warto sięgnąć po książkę „Pierwszy oddech”.

Trudna kwestia etyki

Olivia Gordon podeszła do tematu ratowania i ochrony życia naprawdę kompleksowo. W książce nie zabrakło informacji o tym, jak wyglądały kwestie aborcji w Anglii w pierwszej połowie XX wieku oraz jaki był pierwszy przypadek wykrycia poważnych wad genetycznych u płodu dzięki badaniu USG. Autorka stawia też pytania o konsekwencje ratowania życia dzieci urodzonych skrajnie wcześnie. Współczesna medycyna jest w stanie uratować życie noworodków, które przyszły na świat już w 22-24 tygodniu ciąży. Autorka „Pierwszego oddechu” nie ocenia takich kwestii, a jedynie zadaje pytania i przedstawia fakty. To w mojej opinii kolejna mocna strona tej książki. Nie ma tu absolutnie żadnych ocen. Autorka nie potępia rodziców, którzy dowiedziawszy się o poważnych wadach płodu, decydują się na przerwanie ciąży. Nie gloryfikuje też tych, którzy za wszelką cenę starają się ratować kruche życie przedwcześnie urodzonych dzieci.

Warto przeczytać!

Olivia Gordon sama jest matką dziecka z niepełnosprawnością. Historia jej walki o życie syna zajmuje znaczną część książki. W pewnym momencie wydawało mi się, że tych opisów własnych przeżyć jest za dużo, jednak ostatecznie po zakończeniu lektury odnoszę wrażenie, że konstrukcja książki była naprawdę dobrze przemyślana i te bardzo intymne wyznania autorki są elementem, bez którego „Pierwszy oddech” utraciłby znaczną część swojej wartości. Moim zdaniem to naprawdę świetna książka – kawał porządnej dziennikarskiej pracy, przeplatany pamiętnikiem ze szpitalnych oddziałów.

Jak już wspomniałam wcześniej w książce można znaleźć wiele fascynujących zagadnień, związanych z najwcześniejszym etapem ludzkiego życia. Według naukowców dziecko już będąc w macicy ma swoją określoną osobowość i już wtedy posiada świadomość psychologiczną. A czy wiecie, że jeszcze do niedawna podczas przeprowadzania operacji na otwartej macicy płodu nie znieczulano, sądząc, że nie odczuwa on bólu? Podobnych ciekawostek znajdziecie w tej książce mnóstwo, dlatego bardzo zachęcam was do sięgnięcia po tę publikację. Żyjemy w naprawdę szczególnych czasach, gdzie ludzkie życie ma szansę być uratowane na bardzo wczesnym etapie istnienia, ale czy jesteśmy gotowi na to nowe pokolenie dzieci, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie miało szans na przeżycie? Z tą i wieloma innymi refleksjami zostaniemy jeszcze na długo po lekturze „Pierwszego oddechu”.

Moja ocena 8/10

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx