
Recepta na udany związek
Kupowanie kwiatów przynajmniej raz w tygodniu, częste wyjścia do kina czy restauracji, obsypywanie się prezentami bez okazji… czy to recepta na udany związek? Moim zdaniem nie, ale takie stereotypy krążą gdzieś w zbiorowej podświadomości. Dlatego też m.in. nie przepadam za Walentynkami. Nie znoszę manifestowania swoich uczuć na pokaz, bo takie święto, bo taki czuje przymus, bo wszyscy tak robią. Wolę, żeby On zamiast stać w dwugodzinnej kolejce w kwiaciarni, wcześniej wrócił do domu. Fajnie jak kupi mi kwiaty bez okazji, ale jak tego nie robi od paru miesięcy to nie będę płakać. Jak chcę mieć bukiet świeżych kwiatów na stole, to sama je sobie kupię. A i tak wolę te doniczkowe.
Na dobre i złe
Wiadomo, że na początku zawsze są motylki w brzuchu, euforia i szał ciał, ale fajnie, jak po latach jeszcze cokolwiek z tego zostaje. A zostanie tylko wtedy, kiedy będziemy o to dbać. I to dbać na co dzień, nie tylko w Walentynki, Dzień Kobiet, czy urodziny.
Musimy pamiętać, że nie zawsze jest słodko i kolorowo. Zdarzają się też trudne chwile, problemy, z którymi ciężko sobie poradzić, kwestie, w których próżno szukać rozwiązania idealnego. Świadomość, że w takich momentach mamy przy swoim boku kogoś, na kogo możemy zawsze liczyć jest bezcenna. Kryzysy, przez które przechodzi się ramię w ramię, budują zupełnie nowy wymiar związku.
W prawdziwym uczuciu wcale nie chodzi o kupowanie prezentów czy szukanie na siłę atencji. Przynajmniej w moim odczuciu. Nie musimy sobie codziennie wyznawać miłości. Bo to uczucie fajnie jest okazywać w drobnych, codziennych gestach. Przytulenie, buziak przed wyjściem z pracy i zaraz po powrocie, świadomość, że możesz z nim/z nią porozmawiać o wszystkim – to takie proste, takie miłe, a zarazem tak niedoceniane. Kiedy On widzi, że po całym dniu z dziećmi ledwo trzymam się na nogach i proponuje, żebym poszła się zdrzemnąć, to znaczy dla mnie o wiele więcej, niż najgorętsze miłosne wyznanie.
Co buduje związek?
Rozmowa. Czułość. Zainteresowanie drugą osobą. Wolność i możliwość samorealizacji. Współpraca i podział obowiązków. Można by wymieniać jeszcze długo. Ale przede wszystkim słuchanie siebie nawzajem. Można się różnić, ale w najistotniejszych kwestiach trzeba umieć się dogadać. Nie jestem ekspertem od związków, ale posiadam kilkunastoletnie doświadczenie w tym temacie. I wiem, że jeśli w związku coś zgrzyta, to nigdy nie jest tak, że winna jest tylko jedna strona. Zazwyczaj z obu stron czegoś zabrakło. Zabawne jak wiele racji mają choćby standuperzy, którzy bez skrupułów nabijają się z kobiet, bo ich zdaniem te wiecznie muszą się o coś dopierdalać. A to spostrzeżenie nie wzięło się znikąd. My, kobiety, chcemy, żeby zawsze było perfekcyjnie i jeśli coś nie zgadza się z naszym obrazem rzeczywistości, rzadko powstrzymujemy się, by tego głośno nie zamanifestować. Sama często łapię się na tym, że czepiam się takich pierdół, iż po chwili autorefleksji jest mi za siebie zwyczajnie wstyd. Ale z drugiej strony do szewskiej pasji doprowadza mnie, kiedy o czymś mówię, a ledwo skończę temat, On pyta mnie właśnie o tę kwestię, która dopiero co przebrzmiała.
Może więc to jest recepta na udany związek – mniej się czepiać i więcej słuchać? I doceniać.
Bo to takie fajne kiedy on wie, w którym kubku najbardziej lubisz pić herbatę, a który jest wyłącznie „kawowy”. Kiedy ona zgadza się na oglądanie wybranego przez ciebie filmu, choć wiesz, że nie gustuje w takich klimatach, a po obejrzeniu mówi, że był świetny i dziękuje ci, że ją przekonałeś, żeby go zobaczyć. Kiedy prosisz go, żeby w drodze z pracy kupił ci coś dobrego, a kiedy wraca okazuje się, że trafił dokładnie w to, na co miałaś ochotę (choć jeszcze chwilę wcześnie sama nie wiedziałaś co chcesz zjeść – to tylko kobiety zrozumieją). Kiedy ona wie, że masz mało czasu na czytanie, dlatego rekomenduje ci do czytania tylko te książki, które już czytała i wie, że spodobają się również tobie. Super jest mieć wspólne pasje, ale jeśli w tej kwestii trudno wam znaleźć coś, co interesuje was oboje, zostawcie sobie przestrzeń, żeby każde miało „coś swojego”, w czym może się realizować.
Podsumowując: kochajmy się, słuchajmy się i nie czepiajmy się za bardzo. I pamiętajmy, że Walentyki to tylko jeden dzień w roku, a miłość warto okazywać sobie także przez pozostałe 364 dni.


Nic dodać, nic ująć. Pięknie napisane. Gdyby stosownym by było życzyć sobie jakichś prezentów na jakąś okazję, to życzyłbym sobie, aby ktoś w podobny sposób opisał mój związek. Pozdrawiam.