drelich prosto w splot recenzja
Regał

Jakub Ćwiek „Drelich. Prosto w splot” – recenzja

Jak już pewnie zdążyliście się zorientować jestem wielką fanką twórczości Wojciecha Chmielarza. I już nie raz przekonałam, że kiedy mój ulubiony autor poleca jakąś książkę, to zawsze będzie to dobra książka. Nie inaczej było w przypadku powieści sensacyjnej Jakuba Ćwieka „Drelich. Prosto w splot.” Musze przyznać, że twórczość Ćwieka była dla mnie do tej pory zupełnie nieznana. Co prawda w zeszłym roku na mojej liście do przeczytania zanotowałam „Topiel”, ale jakoś do tej pory nie udało się wejść w jej posiadanie, więc „Drelich. Prosto w splot” to pierwsza książka Jakuba Ćwieka, z którą dane mi było spędzić długie wiosenne wieczory. Tych wieczorów, z racji niesprzyjających czytaniu warunków było kilka, co przyjęłam ze sporym rozdrażnieniem, bo to książka, od której trudno się oderwać. Jednocześnie wykreowany przez Jakuba Ćwieka świat sprawił, że to ja dzięki lekturze mogłam się choć na chwilę oderwać od trudnej  i mocno przytłaczającej w ostatnim czasie rzeczywistości.

Od pierwszych zdań

Idę o zakład, że macie podobnie – jeśli zaczynacie czytać jakąś książkę to już pierwszych kilka zdań sprawia, że albo wciągacie się w klimat, zaczyna was interesować historia, którą autor chce opowiedzieć, albo z trudem brniecie przez kolejne zdania, czekając z nadzieją, aż akcja się rozkręci. W przypadku książki „Drelich. Prosto w splot” Jakub Ćwiek kupił mnie już pierwszymi zdaniami. Być może to tylko moje subiektywne odczucie, ale styl Ćwieka z początkowych zdań tej powieści bardzo przypominał mi styl Joanny Chmielewskiej w jej najlepszych pisarskich latach. Później jakby nieco się ten styl zmienił, ale nadal z chęcią pochłaniałam wzrokiem kolejne strony. Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam książkę, której akcja rozwija się właściwie wraz z każdą kolejną stroną. Nie ma tu retrospekcji, które tak uwielbiam, nie ma pomieszania czasów, jest tylko tu i teraz. I to też ma swój urok, choć mam wrażenie, że odrobinę spłyca fabułę. Do ostatnich stron bowiem nie dowiedziałam się, kto wkręcił Drelicha w… no nie napiszę, żeby nie zaspoilerować. Miałam swój typ i gdyby się on potwierdził, książka zyskałaby kolejny zaskakujący zwrot akcji. Tymczasem pozostał lekki niedosyt.

jakub cwiek drelich

Nie taki Drelich straszny…

Jakub Ćwiek wykreował naprawdę interesującego bohatera. Już z wydawniczej notki na okładce dowiadujemy się, iż tytułowy Drelich jest zawodowym złodziejem, który oprócz tego, że jest znakomity w swoim fachu, stara się również być przykładnym ojcem, mimo iż kilka lat wcześniej rozwiódł się z matką swoich dzieci. Relacja łącząca Drelicha i jego byłą żonę jest jednym z ciekawszych wątków książki, ba sama postać pani ex-Drelich jest w mojej opinii bardzo interesująca. W ogóle oprócz samego Drelicha to właśnie kobiece postaci są mocną stroną tej książki. Lubię, kiedy autor zadaje sobie choć odrobinę trudu i konstruuje bohaterów w taki sposób, by ich działania i motywacje, które nimi kierują wydawały się prawdopodobne. Z przyjemnością też obserwuję przemianę, jaką bohaterowie przechodzą wraz z rozwojem akcji. Tu przykładem takiej przemiany jest postać Mileny. Naprawdę chciałabym napisać o niej więcej, ale nie chcę wam za wiele zdradzać i tym samym odbierać przyjemność czytania. W każdym razie początkowo niepozorna Milena jest moim zdaniem jedną z najlepiej skonstruowanych przez Ćwieka postaci, a jej wątek jest nie mniej interesujący niż ten dotyczący tytułowego bohatera. Jeśli dodać do tego, że w pewnym momencie te dwa wątki się łączą, na co szczęśliwie autor nie każe nam czekać zbyt długo, otrzymujemy dość skomplikowaną mieszankę, z której Jakub Ćwiek wybrnął w godny podziwu sposób.

Inspiracja płynie z życia, ale grunt to dopracowanie szczegółów

Jakub Ćwiek w Posłowiu wyjaśnia skąd wziął się pomysł na książkę. Przypadkowe zdarzenie, umiejętność obserwacji otoczenia, ciekawość świata i odrobina wyobraźni – to brzmi jak lista składników potrzebna do stworzenia dobrej powieści. A „Drelich. Prosto w splot” to w mojej ocenie naprawdę dobra powieść, dopracowana w szczegółach. Same opisy scen walki, napadów, czy skrupulatnego planowania, jakiemu Drelich oddaje się przed każdą akcją, zasługują na najwyższe uznanie. I wreszcie wątek rodziny – skomplikowane relacje łączące Drelicha ze stryjem, który mimo wszystko nie zostawia go w potrzebie i rusza na pomoc, gdy tylko zostaje o nią poproszony. I świadomość Drelicha, że za tę pomoc, będzie winny stryjowi kolejną przysługę… Mario Puzo by tego lepiej nie wymyślił, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że nie wszystko w zaplanowanej przez Drelicha akcji poszło zgodnie z planem. Naprawdę trudno się pisze tę recenzję, pilnując się na każdym kroku, by nie zdradzić za wiele z fabuły.

drelich opis wydawnictwa

To be continued…

Drelich mimo nietypowego fachu, jaki wykonuje, posiada szereg zalet, dzięki którym szybko zyskuje sympatię czytelnika. Gdzieś z tyłu głowy mamy co prawda świadomość, że jest złodziejem, ale przecież tak dba o rodzinę, jest taki dokładny, opanowany, profesjonalny… W porównaniu z postaciami Wójcika i jego ekipy Drelich wydaje się wręcz być aniołem. Lubię taką nieszablonowość postaci, takie granie na emocjach czytelnika, dlatego już nie mogę się doczekać kolejnej części przygód Drelicha. Zgodnie z tym, co obiecuje autor, jest takowa w planach, co bardzo mnie cieszy, bo Drelich to postać z ogromnym potencjałem – na całą serię doskonałych powieści sensacyjnych.

Moja ocena 7/10

4 1 głosuj
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx