joanna lancucka stara slaboniowa i spiekladuchy
Regał

Joanna Łańcucka „Stara Słaboniowa i spiekładuchy”

Jeśli lubicie książki z motywami słowiańskich wierzeń, to jestem pewna, że „Stara Słaboniowa i spiekładuchy” Was zachwyci. Mnie ta powieść wciągnęła bez reszty, dosłownie od pierwszych zdań. Joannie Łańcuckiej udało się wykreować to, co najbardziej cenię w książkach, niezależnie od gatunku – genialny klimat. Ten ze „Starej Słaboniowej…” jest mroczny, przepełniony tajemnicą, nieodgadniony. Tylko Słaboniowa, jako TA, KTÓRA WIE, jest w stanie stanąć oko w oko ze złem wcielonym i rozprawić się z nim, sobie tylko znanymi sposobami.

Współczesna wiedźma

Trudno określić, kiedy dokładnie rozgrywa się akcja książki, ale z moich obliczeń wynika, że jej początek to lata 80. XX wieku. W Capówce, małej wsi, niedaleko wschodniej granicy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Bystre oko Teofili Słaboniowej, zawczasu wyśledziło znaki, które zwiastowały, że zło czai się na obrzeżach lasu. Postać Słaboniowej jest tak znakomicie skonstruowana, że od początku pokochałam ją całym sercem. Jest to kobieta prosta, ale obdarzona niesamowitą wiedzą i otoczona aurą tajemnicy, którą stopniowo odkrywamy wraz z kolejnymi rozdziałami. Ale uprzedzam – choć o przeszłości staruszki dowiemy się niemało, nadal wiele kwestii z nią związanych pozostanie zagadką i uważam, że taki zabieg wyszedł na dobre tej postaci. W końcu wiedźma nie może zostać pozbawiona tej tajemniczej otoczki. Zwłaszcza kwestia wieku Słaboniowej jest ciekawą zagrywką ze strony autorki, która wodzi czytelnika za nos i każe dokonywać w pamięci obliczeń, prowadzących do zaskakujących wniosków.

Obraz zmieniającej się wsi

Przemiany społeczno-ekonomiczne, zachodzące na polskiej wsi, na przełomie wieków to kolejny ciekawy element, który niby jest tylko tłem w tej historii, ale stanowi również ważną składową klimatu tej powieści. Zmienia się polska wieś, zmienia się (choć nieznacznie) mentalność jej mieszkańców, ale pewne rzeczy pozostają niezmienne i kiedy zło powraca, tylko stara Słaboniowa jest w stanie się z nim skutecznie rozprawić. A zło może czaić się dosłownie wszędzie, nawet w miejscach, które, przynajmniej w teorii, powinny być od niego całkowicie wolne.

Wątki religijne

Jest coś intrygującego w książkach, które zawierają wątki religijne, a których akcja rozgrywa się np. w klasztornych murach, albo wśród osób głęboko wierzących. Kwestie nadprzyrodzone zawsze budziły w człowieku pewien lęk i respekt, więc użycie w ich w powieści jest gwarancją dreszczyku, wywołanego w czytelnikach. Nie inaczej jest w przypadku powieści Joanny Łańcuckiej. Stara Słaboniowa żyje w społeczności, w której teoretycznie od wieków obecna jest religia katolicka, a okoliczna ludność uważa się za jej wiernych wyznawców, jednak w chwilach niepewności, szybko okazuje się, jak powierzchowna jest ta wiara. Słowiańskie wierzenia wciąż jeszcze żyją w pamięci mieszkańców Capówki, i to nie niekoniecznie tylko jej najstarszych obywateli. Stosunek Słaboniowej do dominującej w kraju religii jest dość zagadkowy, ale kiedy dowiadujemy się, z czego on wynika, jeszcze lepiej rozumiemy bohaterkę i jej życiowej wybory.

Kto jest kim?

Wspomniane już wątki religijne są dominującym motywem powieści. Choć lokalna społeczność wychowana została w wierze katolickiej, to jednak trudno im wytłumaczyć pewne fakty i zjawiska, wymykające się racjonalnym wytłumaczeniom. Ci, którzy występują przeciwko ludowym wierzeniom i ich kapłance, ponoszą karę. A kiedy dzieją się rzeczy trudne do objęcia ludzkim umysłem, nawet najbardziej wykształceni ludzie, przestają powątpiewać w obecność nadprzyrodzonych mocy w Capówce.

Cała ta niebanalna historia opatrzona jest czarno-białymi ilustracjami, wykonanymi przez autorkę powieści, co jeszcze bardziej potęguje ten nieco bajkowy sznyt opowieści o Słaboniowej.

Miks gatunkowy

„Stara Słaboniowa i spiekładuchy” to powieść będąca swoistym miksem gatunków. Jest tu trochę groteski, całkiem solidna porcja grozy, czy nawet horroru, mamy pokaźną dawkę słowiańskiej demonologii, wątki erotyczne, nieco humoru, a wszystko to przyprawione wiejską gwarą, która jest kolejną ważną składową klimatu tej nietuzinkowej książki. Dałam się porwać tej historii od pierwszych zdań i z żalem odkładałam tę książkę, by na parę godzin przenieść się w krainę snu, wypełnioną postaciami ze słowiańskiej mitologii. To jedna z takich książek, które na zawsze zostają w pamięci czytelnika i jestem pewna, że nawet za kilka lat, będę pamiętać o wielu wątkach, które pojawiły się w tej powieści. I choć ta książka po raz pierwszy ukazała się drukiem 10 lat temu, to przez tę dekadę zupełnie nie straciła na aktualności i jestem pewna, że nigdy nie straci. To uniwersalna opowieść o walce dobra ze złem, o winie i karze, o krzywdzie i zemście, wzbogacona magiczną otoczką ludowych wierzeń. Dajcie się porwać temu klimatowi, a nie pożałujecie!

Moja ocena 10/10

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx