Justyna Bednarek „Kury z grubej rury”

Justynę Bednarek z pewnością większość osób kojarzyć będzie z bestsellerową serią przygód przebojowych skarpetek. Moi mali domowi czytelnicy tak polubili przygody skarpetek, że kiedy dowiedziałam się o kolejnej książce autorki, bez chwili wahania stwierdziłam, że biorę tę nowość w ciemno. Tym razem bohaterami, a właściwie bohaterkami historii opowiedzianej przez panią Justynę są stworzenia niezwykle urocze, a przy tym charyzmatyczne i niepozbawione życiowej mądrości – kury rasy brahma, sztuk 4. Augusta, Hildegarda, Belka i Żaneta życie pełne niespodzianek zaczęły właściwie… od jajka. Szybko dowiadujemy się też co oznacza tytułowa „gruba rura” i w zasadzie od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w wir pierzastych przygód. Choć rozdziały w książce nie należą do krótkich, to chętnie ulegałam prośbom „mamo, przeczytaj jeszcze jeden rozdział”. Kto by pomyślał, że kurze życie potrafi być tak fascynujące.

Niewidzialny Reżyser i nieprzypadkowe spotkania

Niewidzialny Reżyser kreuje najciekawsze scenariusze, pewnie nie raz się o tym przekonaliście. Także za jego sprawą pani Monika trafia na pana Tomasza, pomaga mu wymienić przebite koło w samochodzie, a potem, jak czytamy, poszło już jak z płatka – ślub, troje dzieci i domek na przedmieściach. Także za sprawą wspomnianego Reżysera pewnego dnia cztery wychowane przez indyczkę kury trafiają do rodziny Ogórków, wprowadzając w ich życie niemałą rewolucję. Okazuje się, że Wojtek, syn państwa Ogórków, rozumie kurzy język i to właśnie z chłopcem najlepiej dogadują się przedstawicielki kurzego rodu.

Kury, które obalają stereotypy

Jeśli w Waszych głowach tkwiły jakieś stereotypy na temat kur, to ta książka bezlitośnie się z nimi rozprawi. Okazuje się bowiem, że kury wcale nie bazgrzą swoimi pazurami – przeciwnie potrafią pięknie pisać. Oprócz tego są bardzo wyrozumiałe i mają zdecydowanie więcej cierpliwości wobec dzieci niż dorośli. Wyróżnia je także głębokie poczucie sprawiedliwości i doskonały zmysł organizacyjny. O akrobatycznych umiejętnościach już nawet nie ma co wspominać. Dzięki kurzej gromadce życie rodziny Ogórków weszło na zupełnie inny poziom. Kury znalazły rozwiązanie zawodowych problemów pana Tomasza, zorganizowały przyjęcie w ogrodzie, które przyciągnęło mnóstwo gości, a nawet… poszły do szkoły na wywiadówkę.

Bohaterki na miarę naszych czasów

„Kury z grubej rury” to książka idealna, jeśli potrzebujecie czegoś na poprawę humoru. Jak to bywa z książkami Justyny Bednarek, gdzieś tam pod warstwą humoru, ukryte są uniwersalne prawdy o świecie i tym, co naprawdę się liczy w życiu, a o czym często zapominamy w codziennym pędzie. Kury niejednokrotnie zaskakują swoimi celnymi uwagami i jestem pewna, że po przeczytaniu tej książki wiele osób rozważy posiadanie choćby niewielkiego stadka tych intrygujących stworzeń. Jestem pełna podziwu dla autorki, że w czasach, gdy niesłabnącą popularnością cieszą się bajki o pieskach, kotkach i misiach, ona postawiła na nieco mniej typowe bohaterki i zrobiła to w swoim niepodrabialnym stylu.

Nie sposób też nie wspomnieć o genialnych ilustracjach, autorstwa Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej, które dodają tej historii niepowtarzalnego uroku.

Tak się tworzy klasyki

Czy „Kury z grubej rury” przebijają kultowe już „Skarpetki”? Moim zdaniem trudno w ogóle porównywać te książki. To, co je łączy, to niesamowite przygody, których doświadczają bohaterowie i ich nieszablonowe myślenie, czasem wychodzące poza wszelkie schematy. Z pewnością jest to książka, która zyska rzesze fanów (ja i moja rodzina już się do takowych zaliczamy) i podobnie jak seria o skarpetkach z czasem stanie się jednym z klasyków (tych współczesnych, jeśli można mówić o czymś takim jak współczesny klasyk) literatury dla dzieci. Jedno jest pewne – z kurami nie będziecie się nudzić, tym bardziej, że jest już dostępna kolejna część przygód Hildegardy, Augusty, Żanety i Belki. I już nie mogę się doczekać, żeby poznać dalsze losy rodziny Ogórków i ich kurzego stadka.

*współpraca recenzencka z TaniaKsiazka.pl