roslinny patrol recenzja
Regał

Ewa Wojtowicz „Roślinny patrol” – recenzja

Dawno nie było tu żadnej recenzji, bo też i niewiele czytałam w ostatnim czasie. „Rana” Chmielarza była taką książką, po której musiałam sobie zrobić dłuższą przerwę od wszelkiej lektury. Dlatego teraz coś lżejszego i jednocześnie coś w sam raz dla fanów roślinek – „Roślinny patrol” Ewy Wójtowicz. Książka swoje przeleżała na regale, ale wreszcie po nią sięgnęłam. Kiedy pierwszy raz przeglądałam ją pod koniec ubiegłego roku, nie kojarzyłam praktycznie żadnych roślinek tam opisanych. Obecnie znakomita większość z nich jest mi znana do tego stopnia, że nawet widząc je gdzieś przypadkiem od razu myślę, czy dany kwiat ma odpowiednie stanowisko i jakie ma wymagania odnośnie gleby czy nawadniania. Nie przypuszczałam nawet, że przez kilka miesięcy złapię tak mocnego roślinnego bakcyla.

Ludzie o zielonym sercu

Ewa Wojtowicz jest autorką profili „Roślinny patrol”, zrzeszających miłośników domowej dżungli na Facebooku i Instagramie. Jak wyjaśnia w książce – zupełnie przypadkiem trafiły w jej ręce trudne rośliny, którym jej znajomi nie wróżyli przeżycia, jednak jako miłośniczka roślin potrafiła odratować nawet największe kwiatowe biedy. Tym samym jej mieszkanie szybko przekształciło się w Klinikę dla Roślin z Trudnych Domów.

W książce „Roślinny patrol” Ewa Wojtowicz dzieli się nie tylko swoim doświadczeniem i poradami na temat pielęgnacji wielu gatunków roślin doniczkowych, ale przede wszystkim historiami ludzi o „zielonym sercu”. I to właśnie jest siła tej książki.

roslinny patrol

Bo same porady dotyczące roślin jakoś mnie nie porwały. Setki bardziej specjalistycznych można znaleźć w internecie, a grupy zrzeszające wielbicieli roślinek to już prawdziwa kopalnia wiedzy i sprawdzonych porad dotyczących pielęgnacji naszych zielonych przyjaciół. W atlasie roślin doniczkowych, znajdującym się na końcu książki, na wyróżnienie zasługują ikonki, znajdujące się przy każdym z opisywanych gatunków. Dzięki nim szybko można się zorientować czy dana roślina lubi zraszanie, jaki stopień nasłonecznienia będzie jej odpowiadał oraz czy jest toksyczna dla zwierząt domowych. Ale tu znów drobna uwaga – dla osoby jeszcze nie wkręconej w roślinne tematy ilość opisów może się wydać dość duża, ja w tym momencie mam mocny niedosyt, no bo przecież choćby samej monstery jest kilka odmian, nie mówiąc już o innych popularnych roślinach, jak chociażby moje ukochane epipremnum. Nie wiem jaki był klucz doboru roślin do atlasu, ale odczuwam w nim brak przynajmniej kilku dość popularnych gatunków.

roslinny patrol z roslinami

Dla kogo „Roślinny patrol”?

Dla osoby dopiero zaczynającej swoją przygodę z roślinkami w domu ta książka będzie jak znalazł. Dla starych wyjadaczy pozostawi niedosyt, choć jak wspomniałam wcześniej – roślinne historie są urzekające. Każdy #plantlover ma przecież swoją ulubioną roślinkę, albo taką, z której jest najbardziej dumny i naprawdę fajnie poczytać jak to wygląda u innych.

Najbardziej obszerną część książki zajmuje „Poradnik”. Znajdziemy w nim informacje m.in. na temat światła, wody, podłoża, przesadzania czy też uprawy roślin z nasion. Autorka radzi też co zrobić w sytuacji, gdy jakąś roślinkę przelaliśmy lub zbyt mocno przesuszyliśmy. Podoba mi się także, że nie zabrakło w tej publikacji porad na temat zakupu roślin i tego, na co zwrócić uwagę podczas nabywania nowych okazów. Na uwagę zasługują również fragmenty książki wyjaśniające często spotykane „problemy”, które miłośnikom roślin doniczkowych spędzają sen z powiek, takie jak kropki na liściach, brak wzrostu czy żółte kulki w ziemi.

roslinny patrol ewa wojtowicz

Patrol nasz radę dał

„Roślinny patrol” to książka idealna dla osób dopiero rozpoczynających swoją przygodę z domową dżunglą. Nie ma tu wiedzy tajemnej, za to są solidne podstawy. Mocną stroną książki są piękne zdjęcia i dobrej jakości papier, na którym została wydana. Dzięki temu lektura „Roślinnego patrolu” jest prawdziwą przyjemnością. Polecam zwłaszcza osobom, które chciałyby wnieść więcej zieleni do swojego otoczenia. Tylko uczciwie was ostrzegam – to uzależnia! Do tego stopnia, że ostatnio boję się nawet pójść na zakupy, bo jestem niemal pewna, że znów trafię na jakieś interesujące kwiatowe okazy, które koniecznie będę chciała mieć u siebie.

Ogólna ocena 7/10

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx