
Magda Skubisz „Aptekarka” – recenzja
„Aptekarka” Magdy Skubisz to jedna z tych książek, które przyciągają wzrok swoją okładką. Ale i tak pewnie nie zdecydowałabym się na jej przeczytanie, gdyby nie fakt, że poleciła ją na swoim Instagramie Ruta Kowalska, a tej kobiecie w 100% ufam, że poleca tylko dobre rzeczy. I oczywiście się nie zawiodłam. Miałam jakiś czas temu fazę czytelniczą na rodzinne sagi, ale zdarzały się i takie, które odkładałam po przeczytaniu jednego tomu. Bo jest sztuką napisanie serii w taki sposób, by nie zmęczyć czytelnika mnogością postaci i nie zanudzić schematami znanymi z innych powieści przynależących do gatunku. „Aptekarka” jest pierwszym tomem sagi rodu Tyszkowskich i mogę tylko żałować, że póki co jedynym, bo z niecierpliwością czekam teraz na dalsze losy niepokornej Katji.
Lubię odkrywać lokalnych autorów
Ilekroć trafiam na dobrą książkę, której autorem jest osoba pochodząca z Podkarpacia, zawsze czuję jakiś szczególny rodzaj radości pomieszanej z dumą. Bo, nie ma się co oszukiwać, jest to specyficzny region, taka nasza Polska B, a może nawet C. Miło więc mieć świadomość, że żyją i tworzą tutaj naprawdę utalentowani ludzie. A „Aptekarka” zachwyciła mnie właściwie od pierwszych stron. Gdyby nie moja faza na zioła i wszystko, co z tym tematem związane, pewnie niektóre fragmenty powieści trochę by mnie irytowały, bo opisów ziołowych remediów znajdziemy w tej książce sporo. Dla laika to może być zbyt wiele. Tymczasem dla osób, które są zainteresowane tematem jest to nie tylko interesująca powieść, z ciekawie poprowadzoną fabułą, ale też spora dawka zielarskiej wiedzy. Ja jestem absolutnie zachwycona! No i fakt, że autorka, aby nadać autentyzmu swojej książce, ukończyła kurs zielarski… Szacun!
Szlachta kontra chłopi
Akcja powieści rozgrywa się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy Polska formalnie nie istniała na mapach, a podział między szlachtą a chłopstwem był bardzo wyrazisty. Główna bohaterka – Katja, która zielarskiej sztuki nauczyła się od przybranego ojca, jest obdarzona nie tylko szczególnym talentem, pozwalającym jej szybko diagnozować chorych i dobierać właściwe metody leczenia, ale posiada też cięty język, przez który wielokrotnie wpada w opresje. Młodej kobiecie wywodzącej się z najniższych warstw społecznych, trudno wpasować się w panujące w ówczesnym świecie konwenanse. Mieszkając u państwa Kowalskich wielokrotnie doświadcza upokorzeń i przemocy ze strony „wyżej urodzonych”. Dopiero gdy trafia na dwór Tyszkowskich odkrywa, że relacje, których doświadczyła w poprzednim miejscu zamieszkania, wcale nie muszą być normą.

Pełna sprzeczności
Katja jest postacią niezwykle interesującą, ale też momentami wywołująca u czytelnika irytację. Bo z jednej strony mamy młodziutką dziewczynę, zdecydowanie wyprzedzającą swoim sposobem myślenia epokę, w której przyszło jej żyć, zadziorną, niepokorną i żądną wiedzy, z drugiej zaś jej zachowanie momentami bywa dla czytelnika kompletnie niezrozumiałe. Nagłe wybuchy płaczu, awantury, zmiany nastroju. Raz jest pokorna i uniżona, innym razem zaskakująco śmiała. Choć można złożyć to na karb młodości głównej bohaterki, to jednak brakuje mi tu pewnej konsekwencji.
Akcja się rozkręca
Kiedy Katja trafia na dwór Tyszkowskich, akcja powieści zaczyna nabierać tempa. Nie zamierzam tu zdradzać zbyt wiele z fabuły, ale relacje pomiędzy młodą aptekarką a braćmi Tyszkowskimi nadają całej powieści rumieńców i bardzo jestem ciekawa, w jaką stronę się rozwiną. Mam pewne podejrzenia, ale trzeba przyznać autorce, że jej bestseller daleki jest od powielania znanych z innych tego typu powieści schematów. Zwłaszcza postać Antoniego Tyszkowskiego jest dla mnie zagadką i jestem pewna, że młody szlachcic jeszcze sporo namiesza w życiu dworskiej aptekarki.
Jeszcze trochę o estetyce
Nie tylko okładka „Aptekarki” zachwyca swoją estetyką. Nie wiem czy to tylko moje subiektywne odczucia, czy papier, na którym wydana jest powieść Magdy Skubisz jest jakiegoś szczególnego rodzaju, ale tę książkę trzyma się w rękach z prawdziwą przyjemnością. Idealnie gładkie karty powieści przyciągają jak magnes, a sama historia zapisana na tych kartach wciąga tak bardzo, że tuż po przeczytaniu ostatniego zdania, z chęcią sięgnęłabym po następny tom. I mam nadzieję, że nie trzeba będzie na niego zbyt długo czekać.
Moja ocena 8/10
Edit: Informacja bezpośrednio od autorki – kolejny tom sagi już w październiku!!!

