Magda Stachula „Oszukana”- recenzja
Po serii lekkich powieści obyczajowych i poradników zatęskniłam za kryminałem. A właściwie nie za kryminałem, a za thrillerem, bo do opisów krwawych scen jakoś póki co mnie nie ciągnie. Akurat trafiła się okazja – kieszonkowe wydania książek w popularnym dyskoncie, w cenie 9,99 zł za sztukę. Duży wybór tytułów, a wśród nich książka autorki, która już po pierwszym zetknięciu z jej twórczością wskoczyła do mojej „topki”. Mowa tu o Magdzie Stachuli. „Idealną” jej autorstwa pochłonęłam niemal za jednym posiedzeniem. I co ważne jest to książka, o której pamiętam, mimo iż od jej przeczytania minęło już sporo czasu. Jak na autorski debiut to moim zdaniem prawdziwa petarda!
Nowa książka Stachuli była więc dla mnie niejako gwarancją oderwania się od nieco przygnębiającej rzeczywistości, gdzie w bólach rodził się pierwszy ząb, gile lały się szerokim strumieniem, a świat bez zapachu mocno stracił na swojej atrakcyjności. A 9,99 zł za zrobienie dobrze swojej głowie to doprawdy śmieszna kwota.
Mistrzyni tworzenia klimatu
„Oszukana” to historia, która wciąga już od pierwszych stron. Prowadzenie narracji w formie pierwszoosobowej i w czasie teraźniejszym to genialny zabieg, z premedytacją stosowany przez autorkę, który dosłownie wciąga w wykreowany przez nią świat i sprawia, że czujemy i myślimy tak jak bohaterowie tej mrocznej historii. A historia początkowo wydaje się naprawdę niezwykła. Poznajemy młodą dziewczynę – Lenę, która mieszka ze swoim mężczyzną w pięknej willi nad jeziorem, w otoczeniu lasów. Wiemy, że przed czymś ucieka, ale autorka nie spieszy się z odkrywaniem kolejnych kart, tak dozując informacje na temat głównej bohaterki, że z tyłu głowy natychmiast piszemy najmroczniejsze scenariusze. Kolejne fakty z przeszłości głównej bohaterki poznajmy nie tylko z jej własnej perspektywy. Narrację budują także opowieści Nikodema, czyli obecnego partnera Leny, który okazuje się nie być tak idealnym, za jakiego uchodził w oczach swojej dziewczyny oraz Emila – byłego współlokatora Leny, który zafascynowany dziewczyną, uparcie próbuje odkryć jej tajemnice.
Czegoś zabrakło…
Czytając pierwszych kilkadziesiąt stron siedziałam jak na szpilkach, pochłaniając kolejne literki i powtarzając w myślach „jeszcze jeden rozdział i idę spać”. Ale w końcu po przeczytaniu mniej więcej 1/3 książki poszłam spać, bo snu nie ma teraz w moim życiu zbyt wiele i kiedy następnego dnia sięgnęłam po książkę i coraz więcej tajemnic Leny zaczęło się wyjaśniać, cała historia jakby nieco straciła na atrakcyjności. Może to ta różnica, że inaczej czyta się thriller w świetle dnia, a inaczej po zmroku, ale mimo wartkiej akcji, czegoś mi zabrakło. Zakończenie tej historii jest jakby odrobinę niedopracowane i niektóre wątki nie zostały zamknięte. I o ile w niektórych książkach otwarte zakończenia są rozwiązaniem dobrym, o tyle w „Oszukanej” po skończonej lekturze pozostaje całkiem spory niedosyt. Dla mnie był on tym bardziej odczuwalny, że cała historia Leny okazała się mniej straszna, niż sobie na początku wyobrażałam. Poczułam się więc troszeczkę… oszukana. Mimo to uważam tę książkę za całkiem przyzwoity thriller. No i co najważniejsze –spełniła ona swoją funkcję – na jeden dzień totalnie oderwała mnie od rzeczywistości, przenosząc w zupełnie inny świat, sprawiając, że w napięciu przewracałam kolejne strony, chcąc dowiedzieć się, co tak naprawdę spotkało Lenę i przed kim ucieka. Nie było to na pewno moje ostatnie spotkanie z autorką i już się nie mogę doczekać, kiedy kolejne jej książki wpadną mi w ręce. Śmiało mogę powiedzieć, że książki Magdy Stachuli są dla mnie gwarantem fajnie spędzonego czasu i wciągającej historii. Polecam!
Moja ocena 6/10