Motyw na listopad: prawdziwe wyzwanie
Listopad. Przez wielu niezbyt lubiany. Na swój sposób wyjątkowy. Skłaniający do pewnych podsumowań, refleksji, wszak koniec roku za pasem, a w przedświątecznej gonitwie, która niedługo stanie się naszym udziałem, trudno będzie znaleźć czas na zastanowienie się nad tym, jak wiele się wydarzyło w mijającym roku. Kiedy spadające z drzew liście mieszają się z kroplami deszczu, człowiek jakoś automatycznie zaczyna wpadać w pewną nostalgię i czasem pojawiają się przy tym rozmaite wnioski. Do końca roku wciąż zostało jeszcze 60 dni, jeszcze wiele może się wydarzyć, całkiem sporo można zmienić. Ile z naszych noworocznych postanowień zrealizowaliśmy, a ile uległo dezaktualizacji?
Nie będzie lepszego momentu
Być może masz gdzieś w głowie coś, co od dawna chciałaś zrobić, ale zawsze znajduje się jakaś wymówka, by odłożyć to w czasie. Co wydaje Ci się prawdziwym wyzwaniem, ale w głębi serca od dawna chciałaś tego spróbować? Co miesiąc zamieszczam tu różne sugestie, propozycje, inspiracje do tego, by coś zmieniać, ulepszać, próbować czegoś nowego. Zazwyczaj tematy mam zaplanowane na cały rok z góry. W tym roku przynajmniej połowa motywów przyszła do mnie sama. Tak właśnie jest z tym listopadowym. W głowie zakiełkowała mi pewna myśl, a potem zewsząd zaczęły przychodzić potwierdzenia, że to jest właśnie ten moment. Zatem czas na prawdziwe wyzwanie.
Cenne lekcje
Nawet kilka dni wytrwania w czymś, co wydaje się intrygujące i warte spróbowania, przynosi jakieś owoce. Nawet jeśli po jakimś czasie stwierdzimy, że wystarczy, że to już za dużo, że to jednak nie ten czas. Celowo nie piszę, co konkretnie mam tu na myśli, bo rzecz, której chcę się podjąć może budzić pewne kontrowersje, ale ja właśnie teraz czuję się w 100% do tego przekonana i wierzę, że nie będzie lepszego momentu. Po prostu spróbuję. Może nie wytrwam w tym cały miesiąc, ale już tydzień czy dwa byłyby sporym sukcesem. Wiem, że na pewno nie będzie łatwo, ale znalazłam w sobie ogromne pokłady motywacji i działam. Jeszcze parę dni przygotowania, dobry plan i startuję.
Jest tyle możliwości…
Ty też spróbuj podjąć jakieś swoje wyzwanie. Tylko takie naprawdę trudne. Coś, o czym wiesz, że może Cię przerosnąć, ale warto spróbować się tego podjąć, nawet jeśli miałabyś w tym wytrwać choćby 3 dni. 30 dni bez słodyczy, 30 dni medytacji, 30 dni codziennych spacerów, bez względu na pogodę. 30 dni bez telefonu, albo telewizji, 30 dni intensywnej pracy nad jakimś projektem, który odkładasz, bo zawsze jest nieodpowiedni moment na jego realizację. A może przez 30 dni codziennie pouczysz się jakiegoś nowego języka, albo każdego dnia wykonasz świąteczny prezent dla bliskich czy znajomych. Takie prezenty DIY są najlepsze, a wchodząc w grudzień z workiem prezentów zyskasz spokojną głowę i przestrzeń na realizację innych pomysłów, zamiast gorączkowo przeszukiwać strony internetowe w poszukiwaniu świątecznych upominków. Niezła opcja, prawda?
Czas i tak upłynie
Na cokolwiek się zdecydujesz, pamiętaj, że bez względu na skalę wyzwania ten czas i tak upłynie. Pomyśl o tym w taki sposób – to zaledwie 4 tygodnie. Dobrze wiesz jak tydzień szybko mija. Nawet gdybyś wytrwała w tym tylko tydzień, zawsze będziesz już w innym miejscu, bogatsza o nowe doświadczenia. A może wrócisz do swojego wyzwania po kilkudniowej przerwie? Codzienne, systematyczne trzymanie się obranej drogi i codzienny mały kroczek przybliżą Cię do wielkiego celu. Jeśli wciąż nie masz pomysłu, zastanów się nad jaką kwestią, która teraz wydaje Ci się mało realna, wręcz absurdalna w połączeniu z Twoją osobą. A potem wyobraź sobie siebie próbującą to osiągnąć, lepiej – wyobraź sobie, że to zrobiłaś. Jak byś się wtedy czuła? Zadowolona, dumna, spełniona? Jeśli kojarzysz z tym pozytywne uczucie, to podejmij wyzwanie. Chociaż spróbuj. Tak jak wspomniałam – nawet kilka dni wytrwania w tym wyzwaniu na pewno przyniesie pozytywne efekty.
Wyjdź z kryzysu
Nie odpuszczaj zbyt łatwo. Jednodniowe kryzysy to normalna rzecz. W końcu mierzysz się z PRAWDZIWYM WYZWANIEM. Każdy może się potknąć, ale nie czekaj zbyt długo z powrotem na właściwą drogę. Uwierz, że tym razem się uda. Poszukaj w sobie tych głęboko zakopanych pokładów motywacji. A jeśli chwilowo nie potrafisz ich znaleźć w swoim wnętrzu, może warto poszperać w internetach w poszukiwaniu inspirujących historii tych, którym się udało. Przekonaj się, że możesz naprawdę wiele, że tak wiele zależy od Ciebie, od Twojego sposobu myślenia, od Twojego nastawienia, od Twojej silnej woli. To będzie walka z samą sobą, ze swoimi słabościami, własnym wygodnictwem. Udowodnij sobie, że możesz, a w każdym razie, że spróbowałaś i nie poddałaś się bez walki. W końcu siła jest kobietą. Powodzenia w mierzeniu się ze swoimi wyzwaniami!