Motyw na styczeń: przerwa
O tym motywie myślałam już od dawna, a mniej więcej od początku grudnia wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że to idealny pomysł akurat na początek nowego roku. Jednak na progu 2023 wcale nie jestem pewna, czy uda mi się ten plan w 100% zrealizować tak, jak sobie to wymyśliłam. Coś czuję, że elastyczność będzie u mnie kluczowym słowem na 2023 rok. W każdym razie w grudniu mocno poczułam, że potrzebuję przerwy od blogowania, od social mediów. Potrzebuję sobie usiąść w ciszy, przemyśleć różne kwestie, zaplanować tematy, którymi chcę się w tym roku zająć. Chcę poszukać odpowiedzi i inspiracji w sobie, w swoim wnętrzu, a nie szukać ich na siłę na zewnątrz.
Przerwa świąteczna
Udało mi się trochę odciąć od social mediów w tym świątecznym czasie i zrobiło to doskonale mojej głowie. Idąc za ciosem – chcę więcej. Więcej czasu z bliskimi, więcej rozmów, takiego prostego bycia razem i sięgania po telefon tylko wieczorem, by wyciszyć dźwięki i ewentualnie sprawdzić pocztę. Nie mam ani wielkich oczekiwań co do tego czasu, ani szczególnych planów. Wiem, że na pewno opublikuję jedną zaległą recenzję książki, a potem… potem się zobaczy. W styczniu zawsze łapałam wiatr w żagle, więc liczę, że nie inaczej będzie w tym roku. Zniknę na chwilę, ale wrócę z nowymi pomysłami, nowymi tekstami, bogatsza o nowe doświadczenia.
Przerwa na przemyślenia
Czuję się trochę rozdarta, a trochę zagubiona. Z jednej strony wiem, że lubicie czytać tutaj mocno prywatne treści, ale czasami mam poczucie, że za bardzo się odsłaniam. W mijającym roku uciekłam w książki, stąd zdecydowanie więcej recenzji, a mniej tekstów z prywatą. Ale wiem też, że od tego nie da się uciec – chcąc publikować w social mediach, trzeba poświęcić jakąś część prywatności. Chcę przemyśleć ten temat i na nowo wytyczyć granice. Nie zrobiłam jeszcze zwyczajowego grudniowego podsumowania roku – takiego z porównywaniem moich celów i tym, co udało się osiągnąć. Chcę to nadrobić właśnie teraz. Oj, dużo tematów mam do przemyślenia! Mam jednak nadzieję, że na przerwę w rozumieniu totalnego resetu, kiedy nic nie muszę i mogę sobie po prostu posiedzieć i pogapić się na kolejny odcinek serialu (tak, tak dobrze widzicie – nagle poczułam przemożną chęć na oglądanie seriali – szok i niedowierzanie) też przyjdzie czas.
Przerwa na złapanie dystansu
Może czujesz, że Ty też potrzebujesz aktualnie zatrzymać na chwilę tę codzienną karuzelę i postać trochę z boku, poobserwować? Nie ma w tym nic złego, każdy czasem potrzebuje nabrać dystansu. Zachęcam, żebyś dołączył/ła do mnie. Początek roku to taki trochę magiczny czas – zmienia się data, ludzie robią postanowienia na kolejne 12 miesięcy, a może by tak, zamiast od razu się ścigać i cisnąć na wynik, poleżeć i pomedytować? Końcówka roku mocno mnie zmęczyła, bardziej psychicznie niż fizycznie, ale wszelki stres też zawsze w jakiś sposób odbija się na zdrowiu. Chcę tę styczniową przerwę wykorzystać na zadbanie o siebie, o swój dobrostan. Chcę dać odpocząć mojej głowie od ciągłego „muszę pamiętać”, „muszę ogarnąć”, „muszę, muszę, muszę…”
Przerwa na regenerację
Mam przed sobą dużo różnorodnych decyzji do podjęcia i chcę mieć poczucie, że mam na tyle bogate zasoby, tak mocno naładowane baterie, że te decyzje, które podejmę będą właściwe, najlepsze. A jeśli nie odpocznę, nie zresetuję głowy to nadal będę działać na pół gwizdka. Bo od paru miesięcy mam wrażenie, że lecę na jakimś autopilocie i to lecę już jedynie siłą rozpędu, wytracam prędkość. Lubię wyzwania, lubię działać, lubię kreować, ale kiedy jestem zmęczona trudno mi się zaangażować na 100%. Stąd ten motyw na styczeń, ta przerwa. Mam nadzieję, że odpocznę, nabiorę sił i wrócę z nową energią. 2023, bądź dobry, nie musisz być idealny, bądź po prostu wystarczający.