slowa mocy recenzja
Regał

Agnieszka Maciąg „Słowa mocy” – recenzja

Wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób pracują słowem wiedzą, że słowa naprawdę mają wielką moc. Jednakże w książce „Słowa mocy” Agnieszka Maciąg zwraca uwagę na nieco inną ich moc, niż ta, o której zwykliśmy mówić. Bo o tym, że słowa potrafią ranić, pocieszać, tworzyć atmosferę grozy czy spokoju, wiemy wszyscy. Ale o tym, że słowa mają moc tworzenia naszej rzeczywistości dowiadujemy się pewnie dopiero po przekroczeniu określonej granicy wieku lub przeżyciach, które naprowadzą nas na takowe wnioski. Ewentualnie wiedzę tę posiąść możemy po przeczytaniu książki Agnieszki Maciąg, która, muszę przyznać, bardzo mnie zaskoczyła.

Nie ma przypadków

Agnieszkę Maciąg kojarzyłam przede wszystkim jako modelkę, panią z telewizji, o której ostatnio przestało być głośno. Od czasu do czasu jej twarz pojawiała się na okładce jakiegoś magazynu i to wszystko. Jakiś czas temu szukając naturalnych sposobów na podniesienie poziomu hemoglobiny przeczesywałam czeluści internetu i tak trafiłam na blog Agnieszki Maciąg. Trafiłam tam i przepadłam. Nie wierzę w przypadki. Jestem przekonana, że właśnie w tym momencie życia, w którym się znalazłam, potrzebowałam właśnie takiego miejsca, takiego przekazu, takiej energii. Nie miałam pojęcia, że Agnieszka Macią pisze książki i to TAKIE książki. „Słowa mocy” po przejrzeniu wielu pozytywnych recenzji znalazły się na mojej książkowej wishliście i szybko trafiły w moje ręce. Akurat zaczynała się w Polsce epidemia sami wiecie czego…

Idealny moment

„Słowa mocy” to książka, której nie da się przeczytać „na raz”. Mamy tu taką dawkę pozytywnej energii i tyle życiowej mądrości, że po prostu trzeba to sobie odpowiednio dawkować, żeby niczego istotnego nie pominąć. Na te pierwsze tygodnie strachu i paniki „Słowa mocy” były dla mnie prawdziwym wybawieniem. Codziennie czytałam przed snem jeden rozdział i czułam jak moje serce wypełnia się spokojem i wiarą, że wszystko się ułoży. Przestałam się martwić rzeczami, na które nie mam wpływu. Zaczęłam doszukiwać się pozytywów nawet w sprawach, w których ich znalezienie wydawało się wręcz niemożliwe. Nagle poczułam niesamowity przypływ energii i… spokoju. Na nowo nauczyłam się ufności. Wiem, że zabrzmi to bardzo górnolotnie, ale mam wrażenie, że w jakiś sposób „Słowa mocy” zmieniły moje życie.

Ta książka powinna być na receptę

Uwielbiam książki, które nie tylko niosą ze sobą wspaniałą treść, ale są przy tym prawdziwą ucztą dla zmysłów. I „Słowa mocy” takie właśnie są. Książka jest przepięknie wydana – twarda oprawka z tłoczeniami, przepiękna, delikatna kolorystyka, a w środku znakomite fotografie, afirmacje i… słowa mocy. Wszystko to na doskonałej jakości papierze, który dotyka się z prawdziwą przyjemnością (chyba nigdy nie przekonam się do czytników). I jeszcze dwie zakładki w dopasowanej do całości kolorystyce. No arcydzieło! A treść… Porusza, otwiera oczy na wiele spraw, daje nadzieję, siłę, sprawia, że chce się być lepszym człowiekiem. Tę książkę zdecydowanie powinni przepisywać jako środek poprawiający nastrój, zwłaszcza w takich czasach, w jakich obecnie przyszło nam żyć.

Wpadłam po uszy

Ledwie przeczytałam „Słowa mocy”, już wiedziałam, że na tej jednej lekturze nie poprzestanę. Jeśli poprzednie książki tej autorki są równie znakomite (a czytając recenzje tylko utwierdzam się w tym przekonaniu), to koniecznie muszę mieć je w swojej domowej biblioteczce. A po „Słowa mocy” na pewno będę sięgać często, bo to naprawdę niezwykła książka. Jeśli nie czytaliście jeszcze nic, co wyszło spod pióra Agnieszki Maciąg, to gorąco polecam tę książkę. A jeśli czytaliście, to pewnie nie muszę was przekonywać, że to kolejna znakomita pozycja w bibliografii autorki.

Ogólna ocena 10/10

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx