Czaromarownik 2024

W tym roku trochę zagapiłam się z poszukiwaniem nowego kalendarza na zbliżający się 2024. Zazwyczaj już w październiku miałam upatrzony terminarz na kolejny rok, a teraz chyba nie chcę dopuścić do siebie myśli, że kolejny życiowy rozdział, tym razem zatytułowany „2023” zbliża się do końca… I choć rozważałam różne kalendarzowo-notatnikowe opcje, to jednak pozostałam wierna wybieranej od lat serii „Czaromarownik” od Wydawnictwa Kobiecego. Przyzwyczaiłam się już do tego układu, do wygodnego formatu, który mieści się w torebce i jak zwykle jestem pod wrażeniem okładki. Jest po prostu magiczna. W ogóle kolorystyka przyszłorocznego kalendarza idealnie trafia w mój gust, a czerwona tasiemka, służąca do zaznaczania istotnych miejsc w kalendarzu jest tu przysłowiową kropką nad i.

To, co znane, z odrobiną nowości

„Czaromarownik 2024” rozpoczyna się tradycyjnie od skróconego kalendarza na 2024, co jest bardzo wygodną opcją, kiedy chcemy mieć szybki podgląd na wszystkie 12 miesięcy. Kolejne strony zajmują magiczne tabele, dotyczące m.in. symboliki pełni księżyca. Następnie mamy horoskopy na 2024 rok rozpisane dla poszczególnych znaków zodiaku oraz prognozę astrologiczną na nowy rok. Dalsze karty to już kalendarium na 2024, w rozkładzie dni dobrze znanym użytkownikom „Czaromarownika” z lat ubiegłych. Nowością jest dodanie na początku każdego z miesięcy strony poświęconej wydatkom, wdzięcznie zatytułowanej „sakiewka czarownicy”. W przypadku planowania większych inwestycji będzie to z pewnością przydatna opcja.

Wygodny układ

Jeśli chodzi o układ kalendarza to pozostaje on niezmienny od lat – na jednej stronie mamy zazwyczaj 2 dni. Kiedyś wydawało mi się, że to zdecydowanie zbyt mało na notatki, ale jeśli nie potrzebujecie notatnika z dokładną rozpiską godzin, taka ilość miejsca jest wystarczająca do tego, by zapisać na niej najbardziej istotne sprawy. Każdy z miesięcy rozpoczyna się stroną zawierającą informację na temat poszczególnych faz księżyca oraz pustych biegów księżyca. Na dole strony mamy miejsce na zapisanie najważniejszych celów na dany miesiąc. Uwielbiam tę opcję, bo zawsze ilekroć zaglądam do kalendarza, a zdarza mi się to czasem nawet kilka razy dziennie, mogę sobie zerknąć na to, co tam zanotowałam i mocniej skupić się na realizacji tych celów.

Magiczna codzienność

Co kilka stron w „Czaromarowniku 2024” znajdziemy ciekawostki dotyczące rozmaitych magicznych praktyk. Nawet jeśli nie do końca wierzysz w takie rzeczy, to nie zaszkodzi poczytać co nieco o ziołowym detoksie, sporządzić według przepisu z kalendarza kąpiel wyganiającą negatywną energię czy doedukować się na temat jadalnych kwiatów. Wychodzę jednak z założenia, że jeśli ktoś sięga po tę nowość, to jest choćby w niewielkim stopniu zainteresowany wprowadzeniem magicznego pierwiastka do swojej codzienności. Wiele z tych na pozór magicznych praktyk ma tak naprawdę swoje naukowe uzasadnienie, jak choćby uziemianie, o którego zbawiennym wpływie na nasze zdrowie także możemy poczytać w najnowszej edycji „Czaromarownika”.

Estetyczny i praktyczny

Ostatnie strony kalendarza to miejsce na notatki, którego w mojej ocenie mogłoby być odrobinę więcej, bo dwie strony na cały rok mogą okazać się niewystarczające. Ale z drugiej strony jeśli potrzebujemy notatnika, to kupujemy notatnik. Kalendarz ma jednak pełnić nieco inną funkcję. Tradycyjnie ostatnią stronę zajmuje dość obszerna bibliografia, która może być inspiracją do dalszych magicznych poszukiwań. Ku mojemu zaskoczeniu nie pojawia się w niej jednak żadna książkowa nowość z mijającego roku. Brak też jakichkolwiek książek polskich autorów w tym zestawieniu, a przecież w tym roku ukazała się choćby świetna „Magia Naturalna” Dobromiły Agiles. Przymykając jednak oko na te niuanse, mamy przed sobą pięknie wydany i praktycznie rozplanowany kalendarz, z którego korzystanie będzie prawdziwą przyjemnością.

*współpraca recenzencka z TaniaKsiazka.pl