wolno wolniej
Lifestyle

Motyw na październik: wolniej

Kilka dni temu oficjalnie rozpoczęliśmy jesień. Ta nieoficjalna towarzyszy nam już gdzieś od połowy sierpnia, więc chyba większość z nas zdążyła się już oswoić z myślą, że sandałów to już raczej w tym roku nie założymy. Ale taka jest kolej rzeczy – cykliczność natury jest nieubłagana i na swój sposób piękna. Dlatego zamiast buntować się i narzekać, że takie krótkie to lato, a jesień taka zimna i deszczowa, spróbujmy dopasować się do rytmu natury i teraz, kiedy powoli przechodzi ona w stan spoczynku, my też pomyślmy o tym, by choćby przez kilka tygodni działać na trochę mniejszych obrotach. Zanim więc zacznie się przedświąteczna gorączka przygotowań, odpocznijmy, tak po prostu – dajmy sobie czas. Bo każdy z nas, niezależnie od tego, co na ten temat sądzi i jak bardzo chce udowodnić sobie i światu, że jest niezniszczalny i może wszystko, czasem potrzebuje odpoczynku. Nie mówię tu o klasycznym nicnierobieniu, które dla wielu z nas może okazać się trudne, wręcz niewykonalne. Chodzi mi o to, by choć przez ten jeden miesiąc postarać się żyć odrobinę wolniej.

Wolno wolniej

Czy wiecie, że tak właśnie miał się początkowo nazywać ten blog? Ale kiedy w mojej głowie zrodziła się ta jakże kreatywna fraza, szybko okazało się, że domena jest już zajęta i musiałam wymyślić coś innego. Więc jak widzicie ta chęć zwolnienia ogólnoświatowego pędu jest we mnie od dawna. A jesień wybitnie sprzyja takim refleksjom i chwilowemu zatrzymaniu się i zadumie nad swoim życiem. W tym wpisie poruszyłam temat naszej codziennej gonitwy i uwierzcie mi, za każdym razem, kiedy dostawałam od Was wiadomości z podziękowaniem za ten tekst, czułam jak rosną mi skrzydła. I chcę o tym pisać więcej i częściej. Bo takie momenty zatrzymania zdarzają nam się rzadko i nawet jeśli się zdarzają, to szybko przechodzimy nad nimi do zwykłego porządku i znów gonimy. Bo inni gonią, bo inni od nas wymagają, a jeśli nie inni to my sami sobie lubimy dokładać obowiązków, bo zawsze jest coś do zrobienia. Gdzieś tam sobie istnieje w świecie ta modna idea życia w stylu slow, ale idę o zakład, że częściej spotkamy ją w poradnikach, niż w praktyce.

Jak to ugryźć?

Chciałabym, żebyście ten motyw na nowy miesiąc zinterpretowali dowolnie, tak jak podpowiada Wam serce. Bo wiadomo, że nikt z dnia na dzień nie rzuci pracy i nie zaszyje się w leśnej chatce z dala od cywilizacji. Musimy to hasło wolniej dostosować do swoich aktualnych możliwości. Może to być potraktowane dosłownie – noga zdjęta z gazu zapewne nikomu nie przyniesie szkody, a tych kilku minut spóźnienia pewnie i tak nikt poza Wami nie zauważy. Mogą to być wieczory poświęcone na rozmowy z bliskimi, czytanie książek, które od dawna czekają na swoją kolej, rozwijanie swojego hobby. Niech to będzie coś, co sprawia Wam przyjemność, relaksuje, wprowadza w dobry nastrój. Jeśli potrzebujecie resetu,  tzw. odmóżdżenia to z pewnością znajdą się programy telewizyjne idealne do realizacji tego celu. Ma być wolniej – bez pośpiechu i bez narzucania sobie muszę/powinnam/wypada.

Na co zwrócić uwagę?

Na pewno doskonale czujecie, co Wam najbardziej przeszkadza w Waszej obecnej sytuacji, nad czym chcielibyście popracować, co wyeliminować ze swojego życia, co w nim poprawić. Ja po raz kolejny obiecuję sobie, że skupię się na poprawie jakości snu, a przede wszystkim, zacznę kłaść się spać w okolicach 22.00, a nie po północy. Widzę, że taki rytm mi wybitnie nie służy, a mimo to każdego wieczoru powtarza się ten sam scenariusz. I żeby to jeszcze były nocki zarwane dla wartościowej lektury. No niestety nie. Najczęściej to bezmyślne przeglądanie internetów. Więc to jest u mnie temat numer jeden do przepracowania. U Was to mogą być np. szaleńcze poranki, gdzie biegacie w popłochu nie wiedząc w co się ubrać, w pośpiechu zjadając byle co i krzycząc na domowników, że znowu się spóźnicie. Co zrobić, żeby było wolniej, spokojniej? Na pewno znajdziecie jakieś dobre rozwiązanie. I wcale nie musi to być takie z gatunku „wstań wcześniej”.

Jesieniary, łączmy się!

Zapas jesiennych herbatek uzupełniony, stosik nowych książek na stole cieszy oko, kocyk i grube ciepłe skarpety przygotowane – zestaw jesieniary  niemal kompletny. Jeszcze tylko świeczek brakuje, ale powoli, spokojnie, będą i świeczki. Póki co olejki eteryczne rozpylane dyfuzorem dają radę i też doskonale robią przytulny, jesienny klimat. Pogoda robi, co może, by pozbawić nas złudzeń, że lato jeszcze ostatecznie się z nami nie pożegnało. A skoro nie mamy na nią wpływu to nie pozostaje nam nic innego, jak zaakceptować ten deszcz stukający o szyby i zaskakująco niskie temperatury. Oby tylko omijał nas festiwal kataru, kaszlu i wszelkich wirusów. Pozytywne myślenie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, tak samo jak chwilowe zwolnienie obrotów. Spróbujmy zwolnić i wyluzować przez te kilka tygodni. Jestem pewna, że szybko odczujemy i fizyczne, i psychiczne korzyści takiego stanu.

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx