jak szybko ukorzenic rosline
Parapet

Ukorzenianie roślin doniczkowych – najskuteczniejsze sposoby

W warunkach domowych tak naprawdę nie ma złej pory na ukorzenianie roślin. Najlepsze oczywiście są wiosna i lato, ale i jesienią, zwłaszcza wczesną, z powodzeniem można przeprowadzać takie zabiegi. Jeśli w swoich uprawach korzystasz z doświetlania, możesz pokusić się o zabawę w ukorzenianie nawet zimą. W zasadzie każdy z opisanych niżej sposobów ukorzeniania roślin doniczkowych jest skuteczny, choć trzeba pamiętać o tym, by dobrać odpowiedni rodzaj do konkretnej rośliny. Ukorzeniać rośliny można w wodzie, wodzie z dodatkiem węgla aktywnego, w mchu torfowcu (sphagnum), perlicie, keramzycie, bezpośrednio w podłożu, albo stosując odkłady powietrzne.

Monsterowy eksperyment

W ubiegłym roku przeprowadziłam eksperyment polegający na tym, że pocięłam wybujałą monsterę, a następnie pozyskane z niej „ogryzki”, czyli fragmenty łodyg wsadziłam kolejno do słoików z samą wodą, wodą z dodatkiem węgla aktywnego, z wilgotnym perlitem oraz  z zanurzonym w wodzie keramzytem i obserwowałam, co się będzie działo. Dodam jeszcze, że było to latem, a sadzonki postawiłam na balkonie, gdzie miały dużą ilość światła.

trzykrotka do ukorzeniania

I co się okazało? Że tak naprawdę nie ma znaczących różnic jeśli chodzi o szybkość ukorzeniania w każdym z tych przypadków. Mniej więcej w podobnym czasie u wszystkich „ogryzków” pojawiły się zalążki korzeni. Korzenie rosły i rozwijały się tak samo w wodzie, jak i w perlicie. Odrobinę słabiej rosły w keramzycie, ale była to naprawdę niewielka różnica. W zbliżonym czasie u każdej z roślin pojawiły się też liście. Zatem jeśli chodzi o monsterę, to nie ma większego znaczenia, jaki sposób ukorzeniania wybierzecie. Dość szybko powinniście uzyskać sadzonkę gotową do umieszczenia w docelowym podłożu. W tym roku pociętą variegatę ukorzeniałam również w mchu i w mojej ocenie wcale nie jest to lepsza metoda niż te wcześniej wymienione. A na pewno zdecydowanie bardziej kosztowna.

Ukorzenianie roślin – zanim zaczniesz

Pierwszym krokiem jest pozyskanie sadzonki. U większości domowych roślin wyraźnie widać na łodygach miejsca, z których wyrosną zalążki korzeni. U monster są to tzw. „oczka”, u marant charakterystyczne „kolanka”, w przypadku epipremnum czy filodendrona też nietrudno znaleźć punkty, w których najlepiej przeprowadzić cięcie. Pamiętaj, żeby wszelkie cięcia roślin dla bezpieczeństwa zawsze wykonywać w rękawiczkach i robić to sterylnym, ostrym nożem lub sekatorem.

Są szkoły, które mówią, by taką odciętą sadzonkę na kilka godzin odłożyć, by pozwolić się zasklepić ranom, ja jednak zazwyczaj zaraz po cięciu umieszczam ją w docelowym miejscu do ukorzeniania. Choć w internecie nie brakuje rozmaitych fancy pojemników na szczepki, to jeśli już skusisz się na jakieś, weź pod uwagę późniejsze wyciągnięcie z nich rośliny wraz z rozbudowanym systemem korzeniowym. Bo np. takie maranty bardzo szybko wytwarzają mnóstwo cieniutkich, splątanych korzeni, więc wyciągnięcie ich np. z takich pojemników może okazać się mocno problematyczne.

Ukorzenianie w wodzie – czy dodawać węgiel aktywny?

Istnieje niemała grupa roślin, które znakomicie ukorzeniają się w samej wodzie. Należą do nich np. różne rodzaje epipremnum, trzykrotki, zielistki, syngonia, hoye, wspomniane już monstery, a także philodendrony, pilee, peperomie, begonie, a nawet ceropegie, choć te ostatnie polecam jednak ukorzeniać metodą motylkową, bezpośrednio w podłożu, o czym pisałam tutaj.

ceropegia jak ukorzeniac

Jeśli chodzi o dodatek węgla aktywnego, to nie jest on niezbędnym elementem. Kiedy ukorzeniasz rośliny, które bardzo szybko tworzą na tyle rozwinięty system korzeniony, by po krótkim czasie (np. 2 tygodnie w przypadku trzykrotki) przesadzić je do doniczki, to można spokojnie ten dodatek węgla odpuścić. Jeśli jednak marzy Ci się np. nowa sadzonka fikusa, który ukorzenia się nawet kilka miesięcy, to warto dodać do słoiczka z wodą łyżeczkę węgla aktywnego, który zapobiegnie powstawaniu pleśni i gniciu łodygi. Pamiętaj też, by raczej nie wymieniać wody, w której ukorzeniają się Twoje rośliny, chyba, że zauważysz, iż wyraźnie zmętniała i na jej powierzchni tworzy się pleśń. Jeśli jest czysta, tylko uzupełniaj od czasu do czasu jej stan.

Umieszczenie w pojemniku z fragmentem rośliny do ukorzeniania kawałka trzykrotki znacząco przyspiesza ukorzenianie tej rośliny.

Ukorzenianie w mchu sphagnum

To coraz bardziej popularna metoda, jednak odradzałabym ją początkującym oraz tym, którzy niekoniecznie są fanami roślin kolekcjonerskich. Bo ok, bulwy rzadkich odmian alokazji, czy ogryzki różnego rodzaju kolekcjonerskich philodendronów najbezpieczniej i najkorzystniej będzie ukorzeniać w mchu, mając cały czas dobry widok na to, co dzieje się z sadzonkami, żeby w odpowiednim momencie szybko zareagować, gdyby na podłożu do ukorzeniania pojawiła się pleśń, czy gdyby sadzonka zaczęła gnić. Ale jeśli np. chcesz ukorzeniać fikusa, peperomię, czy epipremnum, lepiej wybierz inną metodę. Ukorzenianie w sphagnum polecam zarezerwować dla specjalnych roślinnych okazów.

Jak ukorzeniać w mchu?

Odmierzyć potrzebną ilość mchu sphagnum i umieścić go na kilka minut w miseczce z wodą, aż wchłonie jej tyle, że znacząco powiększy swoją objętość. Następnie delikatnie odcisnąć nadmiar wody i przełożyć mech do naczynia, w którym będziemy ukorzeniać roślinę. Dobrze, by było ono przezroczyste, wtedy będziemy mogli bez problemów obserwować pojawiające się korzenie. Sadzonkę lub bulwę umieścić w mchu tak by jej szczyt wystawał ponad warstwę podłoża i postawić pojemnik z sadzonką w jasnym i ciepłym miejscu. Mech wbrew pozorom dość szybko wysycha, więc warto od czasu do czasu sprawdzać, czy nie przesechł nadmiernie, bo zamiast pięknych korzeni możemy doczekać się roślinnej katastrofy. Jeśli zauważymy, że jego wilgotność znacząco spadła, dobrze będzie go solidnie spryskać wodą. Ukorzenioną sadzonkę należy opłukać z mchu i umieścić w docelowym podłożu.

Ukorzenianie w perlicie

Od jakiegoś czasu to moja ulubiona metoda ukorzeniania, z której korzystałam w tym sezonie wielokrotnie, zwłaszcza po wielkim wiosennym cięciu, gdzie miałam chyba ze 40 nowych sadzonek. Ukorzenianie w perlicie (tu znajdziecie duże opakowanie w świetnej cenie ) z moich obserwacji daje niemal 100% skuteczność, że roślina dość szybko i sprawnie wytworzy system korzeniowy. W perlicie ukorzeniać można monstery, hoye, zamiokulkasy, wszelkie pnącza, jak np. epipremnum i scindapsusy, filodendrony (wiem, wcześniej pisałam philodendrony, lubię urozmaicać), właściwie możecie spróbować tego rodzaju podłoża w przypadku większości roślin domowych. Wsyp perlit do słoiczka lub szklanki, wetknij uciętą część rośliny i dolej wody. Sadzonkę standardowo umieść w ciepłym i słonecznym miejscu. Pamiętaj, by od czasu do czasu dolać do słoiczka nieco wody, aby perlit zupełnie nie wysechł. Ukorzenianie w perlicie ma tę jedną znaczącą zaletę, że sadzonka pozostaje stabilna w tym podłożu. Nie ma ryzyka, że np. przez przypadek ją potrącisz, przesuniesz i znajdzie się poza podłożem, a Ty nawet tego nie odnotujesz.

Jeśli masz problem z wydobyciem ukorzenionej rośliny z perlitu, włóż pojemnik pod bieżącą wodę. Z pływającego w wodzie perlitu o wiele łatwiej wydobyć roślinę bez najmniejszego uszczerbku dla systemy korzeniowego.

Ukorzenianie w keramzycie

Tutaj postępuj dokładnie tak samo, jak w opisanym powyżej przypadku, z tym, że szklankę lub słoik wypełnij najpierw mniej więcej do połowy namoczonym wcześniej w wodzie drobnym keramzytem (ten jest super) , potem umieść w nim sadzonkę i zasyp keramzytem tak, by sadzonka pozostawała stabilna. Następnie dolej do słoiczka jeszcze trochę wody i pamiętaj o jej regularnym uzupełnianiu. Chociaż keramzyt chłonie wodę, to jednak będzie ona parować, a w wyschniętym podłożu nie ma mowy o rozwijaniu się korzeni. W keramzycie można ukorzeniać rośliny z nieco grubszymi łodygami, jak np. dieffenbachie, monstery, fikusy, aglaonemy.

Ukorzenianie bezpośrednio w podłożu

Nie sposób nie wspomnieć tu o roślinach, które ukorzeniają się naprawdę bezproblemowo, do tego stopnia, że pozyskane sadzonki można od razu umieścić w docelowym podłożu. Tak możesz zrobić np. z oddzieloną od rośliny-matki sansewierią (akurat w przypadku tej rośliny ukorzenianie trwa bardzo długo, ale umieszczając ją bezpośrednio w podłożu, istnieje większa szansa, że Twoja sadzonka nie zgnije), odseparowanym fragmentem zielistki (te słynne „pajączki” z zalążkami korzeni”), pileą, albo trzykrotką. Tak ukorzeni się również podzielona na „motylki” ceropegia, albo fragment łodygi starca ułożone i dociśnięte do podłoża dla sukulentów.  Pamiętaj koniecznie, by po przesadzeniu dbać o stale wilgotne podłoże i odpowiednie – jasne i ciepłe stanowisko, by rośliny miały optymalne warunki do wytworzenia korzeni.

Odkłady powietrzne

To sposób, który warto zastosować w przypadku mocno rozrośniętych roślin, o twardych, bądź drewniejących łodygach. Przed odkłady powietrzne można rozmnożyć np. fikusy, filodendrony, monstery, juki, różnego rodzaju cytrusy, albo dieffenbachie. W wybranym miejscu na pniu rośliny za pomocą ostrego noża tworzymy niewielkie nacięcie, które smarujemy węglem aktywnym, by zapobiec rozwojowi pleśni i bakterii. Następnie w miejsce przecięcia delikatnie wsuwamy kamyk, patyczek, albo zapałkę – coś, co nie pozwoli na ponowne zrośnięcie się odciętego fragmentu. Miejsce z przecięciem obkładamy wilgotnym mchem i owijamy przezroczystą folią, by okład nie wysychał. Folię obwiązujemy sznurkiem lub nitką, by się nie zsuwała. Co jakiś czas dobrze jest delikatnie odchylić folię i spryskać obłożony fragment wodą, by mech lub torf nie wyschły zanadto. Po kilku tygodniach powinny pojawić się korzenie. Gdy zaczynają przerastać przez mech, wówczas delikatnie odcinamy pozyskaną sadzonkę i umieszczamy w doniczce z właściwym podłożem.

Nie bój się cięcia!

Przyznam, że przez długi czas miałam opory przed cięciem swoich roślin. Szukałam wymówek, że przecież są za małe, że po co, że co jeśli się nie uda, jeśli im w jakiś sposób zaszkodzę. Tymczasem praktyka pokazała mi, że po cięciu większość roślin znacznie zwiększa tempo wzrostu, a ja właściwie żadnym kosztem mogę mieć całe mnóstwo roślinnych maluszków. Nie przypominam sobie jakichś spektakularnych porażek w temacie ukorzeniania, mam za to na koncie całe mnóstwo sukcesów. Właśnie przypomniałam sobie, że są rośliny, które można ukorzeniać z liści… Ale o tym może już następnym razem. Nie bój się ciąć! Wybierz najwygodniejszą dla Ciebie metodę ukorzeniania i działaj, póki jeszcze jest jasno i dość ciepło (przynajmniej na parapecie, za szybą), czyli panują idealne warunki, by stać się posiadaczem jeszcze większej ilości roślin.

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx