Rośliny doniczkowe łatwe do rozmnażania
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać nie zawsze rośliny doniczkowe łatwe do rozmnażania to te, które najszybciej rosną. Temu drugiemu zagadnieniu poświęcę osobny wpis. Dziś natomiast wezmę pod lupę rośliny, które bardzo łatwo rozmnożyć, a niektóre z nich rozmnażają się same, bez ingerencji z zewnątrz. Skupię się przede wszystkim na gatunkach, które mam w swoich roślinnych zbiorach i o których siłą rzeczy najwięcej wiem.
Żyworódka
Gdybym miała wymienić jedną jedyną roślinę, która najłatwiej i najszybciej się rozmnaża (do tego stopnia, że jej dni są u mnie policzone – zaczyna mnie mocno irytować obecność jej siewek we wszystkich sąsiednich doniczkach) to bez wątpienia byłaby to żyworódka. Tę niepozorną roślinę kupiła dla mnie siostra podczas zeszłorocznej wyprzedaż nadwyżek roślin w Krakowskim Ogrodzie Botanicznym. Nie miałam pojęcia, że z marnych dwóch łodyżek wkrótce zrobi się istny gąszcz, a siewki żyworódki będą rosły we wszystkich pobliskich doniczkach, tworząc czasami naprawdę dziwne roślinne kombinacje. Żyworódka na swoich liściach wypuszcza rozmnóżki, wyposażone w malutkie korzonki, które jeśli tylko trafią do doniczki z ziemią, natychmiast zaczynają rosnąć. Po niespełna roku miałam dzięki temu na parapecie prawdziwą plantację żyworódki. A ponieważ lubię mieć jednak różne gatunki roślin, ta nazbyt ekspansywna roślina zaczyna mi działać na nerwy i niewykluczone, że za jakiś czas się jej pozbędę. Może ktoś reflektuje na żyworódkę?
Wilczomlecz białounerwiony
Ten okaz był już szerzej opisywany na moim blogu Obecnie jestem w posiadaniu dwóch egzemplarzy, bo ten w doniczce w sansewierią pięknie rośnie i szkoda mi się go pozbywać. Akurat u młodych roślin najlepiej widać to białe unerwienie na liściach i dzięki temu są one jeszcze bardziej dekoracyjne. Mam do tej rośliny jakąś słabość, bo mimo iż wkurzają mnie te latające po całym pokoju ziarenka, którymi co jakiś czas strzela, to wilczomlecz ma w sobie jakiś urok i jedną z pierwszych roślin, które wyhodowałam od maleńkiej sadzonki. Nie mam pojęcia czy jest jakiś inny sposób wyhodowania wilczomlecza białounerwionego, ale z ziarna rośnie znakomicie, a co najważniejsze w ogóle nie jest wymagającą rośliną, więc poradzi sobie z nim nawet kompletny amator.
Trzykrotka
Moje trzykrotki wyhodowałam z ciętych pędów, kupionych kilka miesięcy temu. Trzykrotki ukorzeniają się błyskawicznie – wystarczy im 5 dni w wodzie i już puszczają piękne korzenie. Poradzą sobie nawet bez specjalnego ukorzeniania – po prostu wetknięte w ziemię. Równie łatwo jest je ukorzenić, jak zabić, o czym przekonałam się już dwukrotnie, ale to temat na osobny wpis. Dziś przecież na tapecie rozmnażanie roślin. Trzykrotkę, kiedy tylko jej pędy nieco podrosną, bez obaw można przycinać, a podcięte pędy ukorzeniać, a następnie umieszczać w doniczce z ziemią i tym samym zagęszczać posiadany okaz. Zależnie od odmiany, niektóre trzykrotki świetnie zagęszczają się same. Trzykrotka tricolor (na zdjęciu), którą mam w posiadaniu, wyrosła z jednego pędu i sama się wspaniale rozkrzewia.
Zielistka
To kolejny przykład rośliny łatwej w rozmnażaniu. Zielistka co jakiś czas wypuszcza dłuższe pędy, na których końcach niczym pająki (stąd angielska nazwa rośliny – spider plant) zwisają rozłogi, które ukorzeniają się niezwykle łatwo. Wystarczy kilka dni w wodzie i momentalnie pojawiają się korzonki. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to niektóre wypuszczone przez zielistkę rozłogi już posiadają malutkie korzenie, dzięki czemu można nawet zaryzykować wsadzenie rośliny bezpośrednio do doniczki z ziemią, bez uprzedniego ukorzeniania w wodzie. Co dość istotne w przypadku pozyskiwania szczepki nie musimy się silić na żadne precyzyjne obcinanie, moja sadzonka została po prostu brutalnie zerwana od rośliny macierzystej (nie przeze mnie – wszystko odbyło się na legalu i za zgodą właścicielki rośliny), po czym wstawiłam ją na tydzień do słoiczka z wodą, a kiedy już puściła korzenie, wylądowała w doniczce.
Pilea
Mój ukochany pieniążek, którego historię zamieściłam w tym wpisie, po przestawieniu w nasłonecznione miejsce zaczął rosnąć jak szalony i wypuszczać kolejne pieniążkowe „dzieci”. Jakież było moje zdziwienie, kiedy na skraju doniczki, w miejscu, gdzie między ziemią, a doniczką zrobiła się niewielka szczelina, jakiś czas temu ujrzałam lekko zdrewniały pęd, który po jakimś czasie wypuścił pierwszy listek. Postanowiłam zaryzykować i delikatnie odcięłam go tuż przy powierzchni ziemi, a następnie umieściłam w kieliszku z wodą. Był naprawdę maleńki (pęd, kieliszek był normalny). Już po dwóch dniach pojawiły się zalążki korzeni, a po tygodniu pieniążek miał już całkiem pokaźne korzenie, więc bez obaw przesadziłam do doniczki. Postawiłam na dość mocno nasłonecznionym parapecie i przez dwa miesiące z trzech listków, jakie miał na początku zrobiło się kilkanaście. Podobnie można postąpić z pieniążkowymi bejbikami, które wyrastają tuż przy roślinie macierzystej. Wystarczy delikatnie odciąć je ostrym nożem tuż przy ziemi (trzeba uważać, żeby nie uszkodzić przy tym pieniążkowej mamy), a następnie nawet bez próby ukorzeniania w wodzie, wetknąć do doniczki z mokrą ziemią, a następnie na kilka dni nakryć doniczkę foliowym woreczkiem (oczywiście robimy w folii otwór na roślinę – ona nie powinna być przykryta), tak by zapewnić roślinie stale wilgotne podłoże. W takich warunkach pilea powinna szybko się ukorzenić i zacząć rosnąć.
Trzykrotka jest niesamowita. Moja mama wzięła w zeszłe wakacje z pracy kilka odnóżek do ukorzenienia. Ma już z jednej rośliny 5, jedną mi sprezentowała – rozdzieliłam na dwie, bo była za gęsta, a teraz po krótkim czasie mam kolejne 2 już. Jak tak dalej pójdzie, to zaraz obdaruję tym wszystkie koleżanki.
To prawda 🙂 U mnie jedna trzykrotka „idzie” w długość, a druga w gęstość, ale obie rosną w szaleńczym tempie.
Cześć, czy napiszesz o tym uśmiercaniu trzykrotki coś więcej? Właśnie kupiłam malutką sadzonkę i wszystko w tym temacie mnie interesuje, np. jak oczyścić delikatną bryłę korzeniową przy przesadzaniu. Pozdrawiam, Kinga
Podlewałam ją dość obficie, czego bardzo nie lubi, a do tego lałam tę wodę jak popadnie, tzn. po łodyżkach, liściach. Liście robiły się jakby „suche”, więc lałam tej wody jeszcze więcej… Teraz już wiem, że trzykrotkę najlepiej podlewać do podstawki, ewentualnie bardzo delikatnie bezpośrednio do doniczki, ale uważając, by woda nie miała bezpośredniego kontaktu z łodygami rośliny, bo te bardzo szybo zaczynają gnić. Lepiej podlewać ją częściej, niewielką ilością wody.
Dziękuję 🙂
Mam trzykrotke nanouk, chciałem ją zaszczepić i zagęścić. Jednak odcięte pędy nie puszczają korzeni, a w wodzie są ponad 2 tygodnie. Już parę razy probowalem, ale nadal nic. Wszędzie piszą że wystarczy kilka dni na ukorzenienie, jaki występuje problem, masz może jakis pomysł?
Hmmm też właśnie niedawno ukorzeniałam trzykrotkę i korzonki były już po paru dniach. Może problem leży w kwestii cięcia. Czy odcięty pęd ma na dole „kolanko”? To z niego wyrastają korzonki. Spróbuj oberwać listek na samym dole odciętego pędu i pilnuj, żeby to właśnie miejsce znalazło się pod wodą. Trzymam kciuki, żeby tym razem się udało. I koniecznie daj znać, jak pojawią się korzonki 🙂