Agnieszka Maciąg „Dobrostan” – recenzja
Nie wiem, która to już książka Agnieszki Maciąg w moim czytelniczym dorobku, ale w ciągu nieco ponad roku, od kiedy odkryłam jej twórczość, raz na jakiś czas, zwłaszcza, kiedy potrzebuję energetycznego doładowania, sięgam po jej publikacje. Jak do tej pory rozczarowałam się tylko raz – „Twoja wewnętrzna moc”zupełnie do mnie nie trafiła. Na szczęście najnowsza książka byłej modelki zaciera to słabe wrażenie i z czystym sumieniem mogę ją polecić, bo jak to w przypadku książek pani Maciąg bywa – jest lekko, prosto, ale trafia w samo serce.
Czym jest dobrostan?
Przyznam szczerze, że trochę zdziwiło mnie tempo wydawania książek przez panią Agnieszkę, wszak poprzednia ukazała się zaledwie jakieś pół roku wcześniej. Jednak ciekawość wygrała i zupełnie nie mając pojęcia o czym będzie ta pozycja, zamówiłam ją jeszcze przed premierą. Mniej więcej wówczas zauważyłam jak brzmi pełny jej tytuł – „Dobrostan. O szczęśliwym, bogatym i spełnionym życiu”. Przez myśl przemknęło mi, że to będzie kolejna książka, która po przeczytaniu trafi na regał, gdzie będzie stopniowo pokrywać się kurzem. Jednak tuż po lekturze jestem przekonana, że tak jak po większość książek Agnieszki Maciąg, tak i po „Dobrostan” będę sięgać często, zwłaszcza w trudniejszych chwilach.
A czym jest ów dobrostan? Autorka dopiero w połowie książki decyduje się przedstawić swoją definicję tego stanu. I dobrze, bo czytając poprzednie rozdziały czytelnik samodzielnie układa sobie w głowie własną definicję tego pojęcia. Dla każdego z nas dobrostan będzie czymś nieco innym, jednak są pewne elementy, które zawsze będą wspólne dla ogółu ludzkości, jeśli chodzi o definiowanie dobrostanu.
Dobrostan to pełnia obfitości, to radość, która na stałe mieszka w Twoim życiu.
Agnieszka Maciąg
Autorka słusznie zauważa, że dobrostan tworzymy poprzez dokonywanie codziennych wyborów. Jeśli nauczymy się wybierać to, co nam służy i pozostaje w zgodzie z naszym sercem, osiągnięcie pełni szczęścia wcale nie będzie trudnym zadaniem.
Trudny temat, proste rozwiązania
Agnieszka Maciąg decydując się na taką tematykę książki w mojej ocenie postawiła przed sobą naprawdę trudne zadanie. Bo poradnik traktujący o tym, jak być szczęśliwym, bogatym i spełnionym może budzić skrajne uczucia, niekoniecznie te z gatunku pozytywnych. Tymczasem poza nieco wtórnym i dla stałych czytelników autorki, pewnie trochę nudnym początkiem, otrzymujemy publikację, która skłania do refleksji, motywuje i, jak to bywa w przypadku większości książek tej autorki, sprawia, że chcesz być po prostu lepszym człowiekiem. Wierzcie lub nie, ale od kiedy skończyłam czytać „Dobrostan” jestem chodzącą oazą spokoju i naprawdę niewiele rzeczy jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Przypomniałam sobie o codziennej praktyce wdzięczności i każdego dnia czuję się po prostu szczęśliwa. Nasz dobrostan tworzymy sami i jeśli nie zadbamy o niego właściwie to nikt i nic nie pomoże nam w budowaniu poczucia szczęścia i spełnienia.
Obalanie mitów i stereotypów
Autorka „Dobrostanu” bezlitośnie rozprawia się z mitami na temat pieniędzy i zarabiania, które od lat pokutują w społeczeństwie, a których źródło najczęściej wywodzi się z błędnych lub zbyt dosłownych interpretacji fragmentów Pisma św. Podobało mi się także przesłanie, by pracować w służbie innym. To takie trochę wbrew temu, co ostatnio jest w trendach, wszak w social mediach wszyscy krzyczą, by myśleć o sobie i siebie stawiać na pierwszy miejscu. Zdrowy egoizm jest ważny, ale nie wolno się w tym całkowicie zatracać. Nie żyjemy tylko dla siebie i super, że pani Agnieszka o tym przypomina. W ogóle mnóstwo w tej książce dość oczywistych prawd, o których jednak w codziennym pędzie życia zapominamy, dlatego uważam, że „Dobrostan” jest o wiele lepszą książką na te trudne czasy, niż „Twoja wewnętrzna moc”.
Nie martw się na zapas
To truizm, ale ręka w górę, kogo nie omija gonitwa niespokojnych myśli tuż przed zaśnięciem i kto na starcie jakiegoś ważnego projektu nie ma miliona wątpliwości czy to, co robi ma w ogóle jakiś sens i czy się powiedzie. Tymczasem nasze myśli mają niezwykłą moc i sama niejednokrotnie doświadczyłam tego, że snucie czarnych scenariuszy przyciągało do mnie złe zdarzenia, zaś pozytywne myślenie sprawiało, że nawet skomplikowane historie kończyły się happy endem. I mogłabym tak jeszcze długo pisać, ale podobno nikt nie czyta długich tekstów. Więc na koniec zachęcam – po prostu bierzcie i czytajcie „Dobrostan”. Bo to nie tylko pięknie wydana książka, ale też niosąca pokrzepienie treść, do której aż chce się wracać.
Moja ocena 8/10