agnieszka maciag nowa ksiazka
Regał

Agnieszka Maciąg „Twoja wewnętrzna moc” – recenzja

Czekałam na tę książkę, od kiedy tylko się dowiedziałam, że ma się ukazać. Rok 2020 jest specyficzny, trudny i po znakomitej „Pełni życia” i „Słowach mocy”, które wpadły w moje ręce w momentach największego kryzysu, potrzebowałam jeszcze jakiejś dodatkowej motywacji, zastrzyku pozytywnej energii, by przetrwać te ostatnie miesiące najdziwniejszego roku w moim życiu. Mam już na koncie kilka przeczytanych książek Agnieszki Maciąg, więc mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać. Oczekiwania wobec „Twojej wewnętrznej mocy” miałam duże, zwłaszcza, iż podtytuł „Jak żyć dobrze w niespokojnych czasach” sugerował, że znajdę tam gotowe recepty na to, jak zapanować na wewnętrznym lękiem, poukładać sobie w głowie trudne tematy i odciąć się od tego, co burzy mój spokój. I tu nastąpiło lekkie rozczarowanie. Ale po kolei…

Estetyczna uczta

Najnowsza książka Agnieszki Maciąg to kolejna wydawnicza perełka na moim regale. Nie wiem czy to takie subiektywne wrażenie, czy Wydawnictwo Otwarte przykłada jakąś szczególną wagę do estetycznego wydawania swoich książek, ale każda publikacja z tego wydawnictwa, którą mam w swoich zbiorach (a mam ich zaskakująco sporo, jak się okazuje), przyciąga wzrok intrygującą okładką, a lektura tych pozycji to prawdziwa estetyczna uczta.  Nie inaczej jest w przypadku książki „Twoja wewnętrzna moc” – tu również znajdziemy dobrej jakości papier, kolorowe fotografie i to, co tak bardzo lubię w książkach Agnieszki Maciąg – wszywane do książki zakładki, dzięki którym wiem, że żadne złośliwe rączki nie sprawią, że zgubi się miejsce, na którym ostatnio skończyłam czytanie.

agnieszka maciag jak zyc dobrze w niespokojnych czasach

Ale już na etapie tej estetyki pojawia się pierwszy zgrzyt, bo odniosłam wrażenie, że niektóre zdjęcia są tam wstawiane jakby „na siłę”. Autorem wszystkich fotografii w książce jest Robert Wolański, zawodowy fotograf, a niektóre z tych zdjęć są tak… zwykłe, nijakie, wręcz pospolite, jakby robione na szybko i byle jak, po to tylko, żeby zapchać nimi kolejne karty książki. (Nieskromnie powiem, że czasem lepsze zdjęcia robię moim smartfonem na spacerze z psem). A zdjęć w książce – tych lepszych i tych gorszych –  jest naprawdę całe mnóstwo. I o ile w innych książkach Agnieszki Maciąg nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, o tyle w tej, jestem przekonana, że gdyby ścisnąć całość tekstu i pozbyć się połowy zdjęć, książka miałaby około 100 stron, a nie ponad 300. Bo tego tekstu jest tu dla mnie zdecydowanie za mało.

Jest dobrze, ale mogło być lepiej

Wiecie, że wyznaję zasadę, zgodną z nazwą tego bloga – lepiej być może. I w przypadku najnowszej książki Agnieszki Maciąg również też maksymę można zastosować. Bo mam nieodparte wrażenie, że tak książka jest odrobinę niedopracowana, że wszelkie poruszane w niej tematy to zaledwie ślizganie się po nich, a nie ich zgłębianie. Na przykład jeden z akapitów nosi podtytuł „Jak pomóc dziecku poradzić sobie z lękiem?” I zawiera – uwaga! – 7 zdań. W moim odczuciu zdecydowanie nie jest to temat, który można wyczerpać w siedmiu zdaniach.

Ponadto jeśli „Twoja wewnętrzna moc” nie jest pierwszą książką autorki, po jaką sięgniecie, podczas czytanie możecie mieć nieustanne wrażenie, że to wszystko już było, już to czytaliście, już znacie te historie. Bo motyw wielkiej przemiany, jakiej Agnieszka Maciąg doznała na pewnym etapie swojego życia, jej podróże, wypadek, rozstanie z mężem – to wszystko już niejednokrotnie pojawiało się na kartach wcześniejszych książek i tej nowej, unikalnej treści jest tutaj bardzo, bardzo mało. Także metody radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, jakie nas spotykają, a które autorka serwuje na kolejnych kartach „Twojej wewnętrznej mocy” są – umówmy się – mało odkrywcze i spektakularne i jeśli ktoś ma na karku parędziesiąt lat, to podobne metody mógł sobie już dawno wypracować, żadnej książki do tego nie potrzebując. Sama już dobrych kilka lat temu w czasie rozmowy z przyjaciółką, która była na życiowym rozstaju dróg, ustaliłam, że czasem najlepszą zmianą, jaką możemy w danej sytuacji dokonać jest zmiana myślenia. Podobne wnioski podsuwa w swojej najnowszej książce Agnieszka Maciąg.

o sztuce stawania sie soba

Jeśli natomiast ktoś nie zna twórczości Agnieszki Maciąg i nie czytał dotąd żadnej jej książki, z pewnością w tej najnowszej znajdzie coś interesującego dla siebie, co pozwoli mu odkryć ową tytułową wewnętrzną moc. W mojej ocenie o wiele lepsza na trudne i niespokojne czasy jest „Pełnia życia”, a i „Słowa mocy” jakoś bardziej do mnie przemawiały niż „Twoja wewnętrzna moc”, która – powtórzę po raz kolejny – sprawia wrażenie niedopracowanej, pisanej na szybko i bardzo powierzchnie dotykającej niezwykle istotnych dla duchowego rozwoju tematów. Mogę tę recenzję podsumować tak, że książki Agnieszki Maciąg polecam całym sercem, ale tę jedną akurat niekoniecznie, a już na pewno nie każdemu, bo „Twoja wewnętrzna moc” zamiast pomóc może nas momentami zirytować, a w ogólnym rozrachunku rozczarować i zostawić z poczuciem niespełnienia. Być może moje oczekiwania wobec tej książki były zbyt wysokie i stąd taka ocena, ale jak wiecie szczerość cenię nade wszystko, stąd tyle krytycznych uwag pod adresem tej konkretnej publikacji.

Moja cena 5/10

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Starsze
Nowsze Most Voted
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
Ela

Dziękuję za szczerą recenzję.

2
0
Skomentujx