refleksje po 5 latach blogowania
Lifestyle

Piąte urodziny bloga

Ostatnio mam dużo przemyśleń na temat tego, w jakim kierunku dalej iść z prowadzeniem tej strony. Pamiętam doskonale tę radość i ekscytację, ale też ogromną obawę i niepewność związane z publikacją pierwszych wpisów tutaj. Nie miałam sprecyzowanego planu, co będę zamieszczać, po prostu poszłam na żywioł i obserwowałam, jak sytuacja się rozwija. Niepostrzeżenie książki zdominowały zupełnie tę przestrzeń. Aż w pewnym momencie poczułam przesyt. Było tego za dużo, coraz trudniej było mi się wywiązać z zakładanych terminów recenzji, a i jakość książek, które do mnie trafiały nierzadko pozostawiała wiele do życzenia. Mam tu na myśli przede wszystkim ich treść, bo jednak im więcej czytam, tym więcej wymagam od kolejnych tytułów, które trafiają w moje ręce. Inną sprawą jest fakt, że w niektórych wydawnictwach z racji moich niewielkich zasięgów, byłam traktowana jako blogerka drugiej kategorii. Kilka razy zdarzyło się tak, że na instagramowych relacjach wydawców widziałam okazałe PR-owe paczki, pełne ozdób i gadżetów, które trafiały do tych z dużymi zasięgami, podczas gdy do mnie po paru dniach, a czasem nawet tygodniach od premiery trafiał egzemplarz recenzencki z pogiętą okładką, przesłany w rozdartej kopercie. Nie będę udawać, że herbatka czy kosmetyk nie były miłym dodatkiem do egzemplarzy recenzenckich, ale skoro już nie dostąpiłam zaszczytu znalezienia się w grupie premium, to chociaż miło byłoby dostać pełnowartościową książkę. Te z outletu kupuję w hurtowych ilościach, ale przynajmniej wiem, że nie są pozbawione wad.

Końce i początki

Być może niektórzy z Was zauważyli, że od pewnego czasu przestałam wystawiać oceny recenzowanym przeze mnie publikacjom. Gdybym nadal podchodziła do tematu tak restrykcyjnie, jak w początkach mojego blogowania, pewnie większość opisywanych tu pozycji miałaby oceny miedzy 4 a 6. A czy ocena 4/10 zachęci kogokolwiek do sięgnięcia po dany tytuł? Wątpię. Usilnie starałam się nawet w najgorszym gniocie dojrzeć coś pozytywnego, a uwierzcie mi, że czasem było to nadzwyczaj trudne zadanie. I wreszcie przyszedł moment przełomowy, o którym pisałam tutaj, kiedy to nagle i bez żadnego ostrzeżenia zakończyła się moja współpraca z Tanią Książką. Stwierdziłam, że to znak, że pora na zmiany.

Powrót na start

Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło i po pięciu latach blogowania znów zaczynam od nowa. Aktualnie została mi tylko jedna stała współpraca i znów jestem na etapie, gdzie mogę swobodnie wybierać, co będę czytać i niekoniecznie muszą to być nowości. Z zainteresowaniem i całkowitym brakiem jakiegokolwiek przymusu pochłaniam „Być tak naprawdę” Marianny Gierszewskiej i czuję prawdziwą ekscytację na myśl o tym, że mam w domu mnóstwo książek, które cierpliwie czekają na swoją kolej, a ja mogę do woli w nich przebierać i podczytywać to, na co tylko mam w danym momencie ochotę. A i tak obecnie z racji dość ograniczonego czasu królują u mnie audiobooki. Legimi to złoto. I takie słuchane książki odbiera się zupełnie inaczej niż te przeczytane, a i dobieram je rozważniej, więc praktycznie nie ma tu mowy o rozczarowaniach.

Zmiany, które są jedyną stałą

Przez te pięć lat wiele się zmieniło. Ja też bardzo się zmieniłam. Odkryłam w sobie nowe pasje, zamieniłam moje otoczenie w intrygujące połączenie dżungli i biblioteki, urodziłam drugie dziecko, przeprowadziłam się, znalazłam fajną pracę, poznałam świetnych ludzi, ścięłam włosy po nieudanym rozjaśnianiu, zdążyłam je zapuścić, oddać na fundację i prawie udało mi się zapuścić wymaganą długość, by zrobić to po raz kolejny, udało mi się zrobić życiową formę, po czym przytyłam 10 kilo w zaledwie kilka miesięcy, pokochałam sukienki i chyba wreszcie mogę powiedzieć, że mam swój indywidualny modowy styl. Dużo się zmieniło, dużo się działo, a ja czuję, że cały czas ewoluuję, zmieniam swoje poglądy, mam naprawdę szeroki wachlarz zainteresowań (jak wkręci mi się jakiś temat to czytam wszystko, co mi wpadnie w ręce – w tym roku np. zgłębiam ciekawostki na temat bocianów i poznaję tajniki uprawy warzyw). Nie mam pojęcia, gdzie będę za kolejne pięć lat, czy nadal będę blogować, ale póki co, choć częstotliwość publikacji znacząco tutaj spadła, nie chcę rezygnować z pisania, bo maile i wiadomości o tym, że komuś pomógł jakiś mój wpis, czy to dotyczący życiowych tematów, czy pielęgnacji roślin, są dla mnie jak wiatr w żagle. Zapraszam Was zatem w dalszą podróż. Niebawem kolejne recenzje i roślinne ciekawostki, a po tych pięciu latach jest tu 345 wpisów, więc macie w czym przebierać. Częstujcie się!

Visited 1 times, 1 visit(s) today
5 1 głosuj
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Starsze
Nowsze Most Voted
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
0
Skomentujx