tamarynd marzac o lepszym jutrze
Regał

Żaneta Pawlik „Tamarynd” – recenzja

Żaneta Pawlik zaczyna swoją najnowszą książkę od mocnego akcentu, czym od razu przykuwa uwagę czytelnika. Momentalnie pojawia się mnóstwo domysłów, zaś akcja rozwija się dość dynamicznie i co bardziej doświadczeni „czytacze” szybko mogą się połapać, kogo dotyczyła rozpoczynająca powieść scena. „Tamarynd” zdecydowanie mogłabym określić jako diamencik na tle wielu przeciętnych powieści, jakie każdego tygodnia pojawiają się na rynku wydawniczym. Ta książka porusza tak wiele trudnych tematów, a przy tym jest daleka od powielania wątków, po które chętnie sięgają współcześni autorzy, by zainteresować odbiorców, że jeśli macie akurat trochę czasu na niespieszną lekturę, to gorąco Wam rekomenduję sięgnięcie właśnie po „Tamarynd”. Gwarantuję, że nie pożałujecie tego wyboru. To naprawdę oryginalna historia, gdzie nic nie jest czarne lub białe, a każdy z bohaterów niesie na swoich barkach ogromny bagaż trudnych doświadczeń z przeszłości.

Nietypowa bohaterka, nietypowe spotkanie

Czytałam już wiele powieści, w których głównym bohaterem był policjant, nie przypominam sobie natomiast książki, gdzie bohaterką pierwszoplanową byłaby pielęgniarka. A teraz wyobraźcie sobie scenę, gdzie rozzłoszczona pielęgniarka, by dać upust swoim emocjom, kopie stojący na przystanku kosz na  śmieci. W tym momencie na zatoczkę wjeżdża policyjny radiowóz, z którego wysiada stróż prawa… Tak właśnie wyglądało pierwsze spotkanie głównych bohaterów powieści Liliany, zwanej przez wszystkich Anką i Franka. Nietypowe, intrygujące, komiczne wręcz, a jednocześnie sprawiające, że natychmiast chciałam się dowiedzieć, co wyniknie z tego spotkania i jak potoczą się dalsze losy tych dwojga. Wszak od pierwszej chwili było wiadomo, że między nimi zaiskrzyło.

Który wątek jest tym najważniejszym?

Jednak to nie wątek miłosny wychodzi w tej powieści na pierwszy plan. Owszem, przewija się on właściwie cały czas, bo relacja między Anką i Frankiem jest dość oryginalna i niepozbawiona niespodziewanych zwrotów akcji, ale Żaneta Pawlik dotyka w tej powieści tak wielu trudnych tematów, że wraz z kolejnymi wydarzeniami i historiami pojawiających się w książce postaci, wątek ten schodzi na nieco dalszy plan. Depresja, alkoholizm, prostytucja, toksyczne rodzinne relacje – to codzienność bohaterów „Tamaryndu”. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób zostali oni wykreowani. Wydają się tak prawdziwi, jakby byli tuż obok. I przypuszczam, że o to właśnie chodziło autorce – o pokazanie problemów, z jakimi na co dzień mierzy się ogromna część naszego społeczeństwa. Poznając myśli i motywacje książkowych postaci, nieco oswajamy te niewygodne, trudne kwestie.

Wielowymiarowi bohaterowie

Bardzo cenię książki, których autor zadaje sobie trud zbudowania wielowymiarowych postaci o określonym portrecie psychologicznym. Żaneta Pawlik w swojej powieści „Tamarynd” zadbała o wyrazisty rys psychologiczny niemal wszystkich pojawiających się w książce bohaterów. Rozumiemy motywacje Anki do podejmowania określonej pracy, jej rozterki związane z Frankiem, stosunek do matki i chęć wymazania ze swojego życiorysu niektórych epizodów z przeszłości. Nawet tytułowy „Tamarynd”, który w pierwszej chwili nic mi nie mówił, nabiera znaczenia, kiedy lepiej poznajemy główną bohaterkę powieści. Mimo początkowej niechęci, jaką obdarzyłam Robsona, przyjaciela Franka, stopniowo poznając jego historię, zmieniałam swoje zdanie o tej postaci. Pojawiło się też mnóstwo refleksji. O tym, jak łatwo kogoś ocenić bez znajomości szczegółów, o tym, że czasem życie zmusza nas do naprawdę trudnych wyborów, a ci, którzy najwięcej się uśmiechają, tak naprawdę mogą być dalecy od prawdziwej radości.

O czym jest „Tamarynd”?

„Tamarynd” to książka o walce, motywująca do tego, żeby się nie poddawać, nawet jeśli czasami wszystko wydaje się układać nie po naszej myśli. To powieść o sile nadziei i determinacji w spełnianiu marzeń, o miłości, przyjaźni i szarości dnia codziennego. Historie przedstawione przez Żanetę Pawlik poruszają do głębi. To nie jest łatwa książka, nie czyta się jej szybko i momentami jest bardzo nieprzyjemnie, ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć, jeśli czujecie głód nieco ambitniejszej literatury.

Moja ocena 7,5/10

*współpraca recenzencka z wydawnictwem Zysk i S-ka

Visited 1 times, 1 visit(s) today
0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Starsze
Nowsze Most Voted
Feeedback
Zobacz wszystkie komentarze
Żaneta

Bardzo dziękuję za dopracowaną, wiele wnoszącą recenzję. Na pewno przykuje uwagę niejednego czytelnika, który na jej podstawie sięgnie po „Tamarynd”.

2
0
Skomentujx