20 minut, które wiele zmienia
Ten wpis miał nosić tytuł „Rób tę jedną rzecz codziennie przez 20 minut, a szybko zobaczysz efekty”, ale nie jestem zwolenniczką clickbaitowych tytułów. Ustalając motyw na maj nie miałam wielkich oczekiwań, a też, będąc zupełnie szczerą, nie wierzyłam, że wytrwam cały miesiąc w moich postanowieniach. Jestem osobą aktywną, o czym świadczy choćby codzienna liczba kroków, które skrzętnie oblicza mój smartwatch, ale miałam naprawdę długą przerwę od wszelkich treningów i wiedziałam, że trudno będzie mi się zmotywować do codziennych ćwiczeń. I tak by z pewnością było, gdyby nie fakt, że tym razem inaczej podeszłam do sprawy. Nie nastawiałam się na godzinne wyczerpujące treningi. Postawiłam sobie tyleż minimalny, co realny cel – codziennie 20 minut ćwiczeń (lub trening biegowy) i szybko się okazało, że to był strzał w dziesiątkę. Bo w 20 minut można się zmęczyć na tyle, by tuż po treningu poczuć wyrzut endorfin, a kolejnego dnia zakwasy. Szybko zauważyłam też kolejne zmiany. Po pierwsze poprawa jakości snu. Po drugie radość z tego, że robię coś dobrego dla siebie, a moje ciało bardzo szybko przypomina sobie, że kiedyś było całkiem nieźle wyćwiczone. Po trzecie odkryłam kilka świetnych treningów na YouTube, które wykonuję z prawdziwą przyjemnością, a przede wszystkim wreszcie przekonałam się do jogi.
Trening dopasowany do sytuacji
Nie od dziś wiadomo, że kobiece ciało mocno reaguje na hormonalne wahania związane z fazą cyklu i warto uwzględnić to w swoim planie treningowym. Teorię znałam, ale w praktyce byłam mocno zaskoczona, jak ogromną różnicę, jeśli chodzi o siłę i wytrzymałość, czułam np. biegając pod koniec cyklu i w jego początkowych dniach. W pierwszym przypadku ledwie dałam radę pokonać 3 kilometry, w drugim z uśmiechem na ustach i świetnym czasem przebiegłam 6 km. A gdy zdarzały się dni, w których byłam słaba, zmęczona, niewyspana, ratunek niosła joga. Bo przecież aktywność to nie tylko mordercze cardio, za którym notabene nie przepadam – to także rozciąganie, trening wzmacniający, czy właśnie wspomniana joga.
Trenuj z głową
Nigdy nie byłam zwolenniczką wyzwań organizowanych przez popularne trenerki, które polegały na robieniu godzinnych programów treningowych 6, a czasem nawet 7 razy w tygodniu. Nasze ciało potrzebuje regeneracji. Czym innym jest trening trwający godzinę, a czym innym taki 20-minutowy. Zakładając codzienne ćwiczenia, w planach miałam jeden dzień w tygodniu na stretching, dwa treningi biegowe, trzy wzmacniające oraz jedną praktykę jogi. W rzeczywistości wychodziło różnie, ale najważniejsze, że przez miesiąc codziennie byłam aktywna. Czasem było to wspomniane 20 minut, czasem pół godziny. Wystarczająco, by się nie zniechęcić, za to poczuć jeszcze lepiej w swoim ciele. Ta regularność sprawiła też, że po tych 30 dniach nie wyobrażam sobie już mojej codzienności bez tego krótkiego treningu. Stał się on stałym punktem dnia, mimo iż czasem ćwiczyłam o świcie, czasem w środku dnia, a zdarzało się także, że wieczorami.
Po prostu spróbuj!
Nawet będąc bardzo zajętym człowiekiem, idę o zakład, że znajdziesz te 20 minut na codzienny trening. Nie szukaj wymówek – szukaj rozwiązań. Sama kilka treningów robiłam „w towarzystwie” i choć nie było łatwo, to satysfakcja po była jeszcze większa, bo przecież mogłam powiedzieć, że nie mam warunków i odpuścić. Jestem przeciwniczką niezwykle irytującego powiedzenia, że wszystko jest kwestią organizacji. To powiedzenie działa na mnie, jak płachta na byka. Wyznaję raczej zasadę, że to kwestia ustalenia priorytetów i rezygnacji z pewnych spraw na rzecz innych, a także duża doza szczęścia, bo gdybym to wyzwanie zrobiła miesiąc wcześniej, na pewno nie byłoby tak wzorowo. Ale jeśli nie ogranicza Cię zdrowie, pomyśl ile czasu spędzasz w ciągu dnia na bezmyślnym przeglądaniu stron internetowych. Zamiast tego odpal trening, a… zobaczysz jak szybko minie te 20 minut. O wiele trudniej byłoby wygospodarować godzinę kilka razy w tygodniu, niż codziennie choćby kwadrans na jogę, czy jakieś lekkie ćwiczenia wzmacniające. I przetrwaj ten kryzys, który zazwyczaj przychodzi po tygodniu, poszukaj ćwiczeń, które sprawiają Ci przyjemność, a nie są męką. I obserwuj swoje ciało, a efekty regularnej aktywności na pewno Cię zaskoczą.
Swietny blog o bardzo wartosciowej tresci! Pozdrawiam goraco 🙂
Dziękuję! Niesamowicie miło czytać takie słowa. Również pozdrawiam 🙂